Czujesz, że tracisz grunt pod nogami? Masz gorszy czas? Czym jest utrata stabilności w życiu? Jak sobie poradzić w kryzysie!
Często mówi się o stabilności emocjonalnej, ale jej podłożem najczęściej są aktualne sytuacje w naszym życiu. W dużej mierze to właśnie od nich zależy nasze samopoczucie. Sposoby na odnalezienie spokoju mogą wydawać się dziwnym podejściem, ale to kwestia, której lepiej nie bagatelizować. Jak zatem utrata stabilności wpływa na nasze życie i co można zrobić, aby sobie z tym poradzić? Podziel się z nami swoimi spostrzeżeniami w sekcji dyskusji pod poniższym tekstem.
Dowiedz się, jak odnaleźć spokój czytając książkę
Czym jest utrata stabilności w życiu
Moim największym lękiem, który bywa dla mnie paraliżujący, jest lęk przed brakiem stabilności. W momencie gdy grunt osuwa mi się spod nóg, udaję, że nic się nie dzieje, ale wewnątrz siebie staje się zamknięty, mniej się uśmiecham i potrzebuję, aby ktoś po prostu przy mnie był. Najgorsze w tym momencie jest, pozostanie samemu sobie.
Los bywa złośliwy, albo ktoś na górze ma niezły ubaw z takiego obrotu spraw, ponieważ przyszło nam żyć w dość niestabilnych czasach. Praca dziś jest, a jutro ktoś może zastąpić nas kimś innym. Nie ma uprzedzenia ani przygotowania na moment wręczenia wypowiedzenia w pracy. Możesz też być w związku z ukochaną osobą dłuższy czas, a z dnia na dzień zostać sam z albumem przedstawiającym wspólne zdjęcia. Można udawać, że nic się nie stało, ale w dłuższej perspektywie, ignorowanie obaw i lęków nikomu nie służy. Oszczędności się kończą, a dotychczasowa wiedza i doświadczenie mogą okazać się niewystarczające, aby ruszyć dalej. Wtedy człowiek szybko się orientuje, że w byłej pracy nie zyskał doświadczenia, a wręcz zaczyna zauważać, że ludzie, z którymi się współpracowało, wcale nie byli specjalistami w swojej dziedzinie.
Czytaj również >>> Zatrudnienie młodego pokolenia – na co się nastawić!
Lęk przed wyjściem ze strefy komfortu?
Lęk przed utratą stabilności w życiu, pojawia się gdy tracisz pracę, a masz w tym samym momencie wynajmowane mieszkanie, ubezpieczenie na samochód i od tygodni brak odpowiedzi na CV od jakiejkolwiek firmy. Wtedy musisz się upodlić, idąc do przeróżnych firm, aby pytać, czy przypadkiem ktoś przygarnie jak psa i zapłaci, chociażby tyle, aby nie popadł w długi.
Pseudo przyjaciele i bliscy najczęściej mówią jakieś bzdury o braniu się w garść, przywołując cytaty w stylu „takie życie” i „na tym polega dorosłość”. Nie mają oni świadomości, że po kilku pracach gdzie doświadczało się mobbingu, nie jest się w stanie udać do pracy w środowisku o podobnym zakresie obowiązków. Wtedy zrozumie ten, kto sam poczuł to na skórze. Niestety oszczędności się kończą, a zaległości rosną, co z każdym kolejnym dniem wzbudza niepokój coraz bardziej.
Niby znasz swoją wartość, nie brakuje Ci wiary w siebie, bo wiesz, co jesteś w stanie zrobić, więc nie masz obaw przed sprostaniem oczekiwaniom w nowym miejscu pracy. Znasz przecież swoją branżę, ponieważ pracujesz w niej od lat. Niestety okazuje się, że nikt nie chce Cię zatrudnić, a nie pomagają w tym ani zmiany CV, a tym bardziej dzwonienie do firm, w których wiesz, że byłaby szansa się sprawdzić. Ostatecznie zaczyna się czuć, że życie nie ma sensu, a całe dotychczasowe próby udowadniania swojej wartości coraz to nowym pracodawcom, w końcu wzbudza pewien wniosek – nie chcę się starać na czyiś rachunek.
Nasze lęki się urzeczywistniają
Im bardziej boisz się utraty stabilności, tym trudniej sobie poradzić, gdy traci się źródło dochodu. W obawie przed byciem samotnym usprawiedliwiamy drugą połówkę, gdy nas krzywdzi.
Zabawne, że to, czego się boimy, z większym prawdopodobieństwem nas dotknie, nawet jeśli będziemy pracowici, lojalni, dobrzy i nastawieni do innych pozytywnie.
Może warto akceptować życie, jakim jest, uśmiechać się do złej gry i nie przejmować się przyziemnymi problemami, które za kilka lat nie będą miały znaczenia? A może stawiać czoła wyzwaniom, zanim będzie za późno, a trudna sytuacja się pogorszy?
Czy utrata stabilności czegoś uczy?
Nie uważam, aby utrata stabilności czegokolwiek uczyła, a bardziej pozostawiała po sobie rany. Osoby, które nisko upadły najczęściej kurczowo trzymają się swojej pozycji, nawet kosztem drogi po trupach. Niektórzy są mniej ustępliwi, bo zbyt długo prosili się o swoje, aby teraz komuś się kajać. Wśród znajomych mam oszczędne osoby, w swojej przeszłości nieprzywiązujących uwagi do finansów. Dziś nawet własnej matce nie pożyczą, gdyby ta głodowała.
Droga do podniesienia się z kolan jest długa, ale gdy terapia pomaga przepracować traumy, a rynek pracy staje się bardziej otwarty, człowiek zaczyna doceniać to, co utracił na czas ogromnej próby. Po miesiącach wysyłania (jakby w nicość) zapytań o pracę, proszenia się o małe zlecenia i pracę na boku, trudniej o uśmiech i stanie się tą samą osobą. Nagle taki człowiek, pomimo że przez dłuższy czas nic sobie nie kupował i martwił się o następny dzień, pamięta, jak to było dawać z siebie więcej i zostać zwolnionym. Dziś już taki pracownik nie zostaje po godzinach, nie pracuje więcej niż mu płacą i wspólne efekty przestają być priorytetem.
Nie dziwię się, że można mieć takie wnioski, ale mam pewną myśl, którą chcę się z Tobą podzielić. To droga, która nie była łatwa, ale jeśli masz za sobą takie doświadczenia, wiedz, że były wbrew pozorom chwilowe i masz prawo czuć dumę ze swojej siły, cierpliwości oraz determinacji. Twoje zasady mogą być silniejsze, aczkolwiek nie odbieraj sobie radości z pracy czy innych obowiązków, tylko dlatego, że świat przez jakiś czas był w stosunku do Ciebie niesprawiedliwy.
Co warto zrobić w takiej sytuacji Twoim zdaniem? 🙂 Dołącz do nas w dyskusji poniżej.
Masz w sobie to coś co sprawia że się otwieram i czuję że nie jestem taka beznadziejna 😞
Cieszę się, że z nami jesteś i odnajdujesz tu poczucie bezpieczeństwa i odzyskujesz z nami poczucie wartości. 👥 To piękne, w jaki sposób dzielisz się swoimi odczuciami.
Czy możemy z ręką na sercu założyć, że dany problem za jakiś czas straci dla nas jakiekolwiek znaczenie? Myślę, że wiele zależy od tego, co to za problem i jak bardzo jest dla danej osoby istotny. Nie wierzę w powiedzenie „co cię nie zabije, to cię wzmocni”. Jedną osobę wzmocni, drugą porani, trzecią zabije; różnie z nami bywa. A myślę, że problem braku/zachwiania stabilności, w jakimkolwiek obszarze naszego życia, dotyczy lwiej części ludzkości, niestety. Bo tak naprawdę nic nigdy nie jest na zawsze, i było tak już tysiące lat temu. Chyba najgorsze, co można w takiej sytuacji zrobić, to udawać, że wszystko gra. Jeśli musisz przed kimś udawać, że jest dobrze, to być może w Twojej relacji z tym kimś po prostu nie jest dobrze (choć pozornie jest). Emocje i w ogóle stany psychiczne są po to, żebyśmy je wyrażali i pozwalali im być. Jeśli je tłumimy, nie znikną, a co gorsza, mogą w najmniej odpowiednim momencie wybuchnąć. Co do strefy komfortu, bardzo polecam podcast „O zmierzchu” psycholożki Marty Niedźwieckiej. W którymś odcinku powiedziała, że zamiast próbować wyjść ze strefy komfortu, warto ją poszerzyć. Do mnie to przemawia, bo nie jest fajnie, gdy jesteś w bardzo trudnej sytuacji i po… Czytaj więcej »
Przykre doświadczenia, które przeszliśmy do tej pory zniechecają. Z pomocą, odpowiednim wsparciem uparcie idziemy dalej, mamy w sobie siłę. Przyznaje dużo w tym racji, że inaczej będziemy reagować tracąc stabilność w różnych sferach życia. Może nas załamać, odebrać radość np poważna choroba. A co do strefy komfortu, zamiast z niej wychodzić na siłę lepiej ją poszerzać, dobra wskazówka👍Życie i tak już nie jest łatwe więc niech będzie lżej.
Przez to, że Twoje wypowiedzi często są rozbudowane, zwykle rozkminiam, czy odnosisz się do moich słów, ale najczęściej rozwijasz własną myśl, która narodziła Ci się, czytając tekst. Bardzo to lubię, także super, że jesteś. 😜 Masz rację, każdy z nas jest indywidualną jednostką i różnie radzimy sobie z tym, co nas spotyka. Zgadzam się również wnioskiem, że nic nie jest wieczne, a my często przyzwyczajamy się do jednego miejsca, tym trudniej nam pogodzić się ze stratą. Pytanie tylko, co by było, gdybyśmy nie udawali, że jest w porządku? Poddawalibyśmy się, leżeli zwinięci w kłębek, martwiąc się, co będzie jutro?
Bardzo możliwe, że część z nas tak właśnie by działała. Ja na pewno tak, bo właśnie uczę się odpuszczać, uznawać moje słabości i gorsze dni. I już z doświadczenia mogę powiedzieć, że przeżycie do końca moich negatywnych uczuć i emocji, zapewnienie sobie czasu na to – wiele mi daje: lepiej rozumiem siebie w danej sytuacji, a uczucie czy emocja stopniowo słabnie lub zanika. Czasami umiem udawać, że jest w porządku, ale tylko wtedy, gdy naprawdę muszę to robić. I nie jest mi z tym dobrze.
Natomiast martwienia się o to, co będzie jutro – nie polecam 🙂 w ten sposób odbieramy sobie energię potrzebną do przeżywania chwili obecnej i rozwiązywania spraw dzisiejszych.
Rozumienie siebie jest ważne, szkoda, że w dzisiejszym świecie trudno o chwilę oddechu, aby nadążyć z zebraniem myśli.
Zastanówmy się – czy naprawdę nikt z nas nie ma chwilki czasu na oddech? Nikt, zupełnie? Moim zdaniem część osób wmawia to sobie. Albo ucieka w różne aktywności, byle tylko nie zastanowić się nad życiem, nad sobą. Rozumiem, bo wnioski wyciągnięte z takiego zastanawiania się wcale nie muszą być dla nas przyjemne i część z nas się tego boi (ja też).
Moim zdaniem świat pędzi, większość z nas skupia się na obowiązkach i nie zastanawia się nawet nad tym, czy robi w życiu to, co lubi, czy ma w kimś oparcie i za co docenia swoje życie.
Niestety! I bywa, że bardzo źle się to dla danej osoby kończy. Chyba że zdarzy się w jej życiu coś, co sprawi, że po prostu będzie się musiała zatrzymać, bo inaczej straci coś bardzo cennego.
W tym pędzie wiele tracimy, ale nie mamy tego świadomości. Za wiele przemyka nam koło nosa.
Nasuwa się taka refleksja byśmy szanowali swoją pracę jeśli jest od lat w wyuczonym zawodzie, w dobrym zespole, a jedyne co się zmieniło to „szalone czasy”w jakich przyszło nam żyć. Dużo obowiązków przypada na jednego pracownika i nie ma komu pracować. Wszystko robi się w biegu, w stresie. Wymagana jest szybkość i dokładność. A potem towarzyszy nam takie zmęczenie, że często nie mamy siły w domu na nic. Nie jest lekko, ale warto👍
I tutaj pojawia się kolejna kwestia – czy powinniśmy pracować ponad nasze siły, tylko dlatego, że ktoś nie ma rąk do pracy?
Mam poczucie że dzisiejszy świat doprowadza ludzi do depresji i masy trudnych myśli które doprowadzają do strasznych decyzji 😔
Niestety nie jest łatwo, ale wierzę, że przetrwamy to razem.
Możesz powiedzieć gdzie kupić poradnik o tym jak uwierzyć w siebie i atlas?
Oczywiście, na tej stronie. 😉 Zapraszam pod poniższe linki:
📗 PatrykTarachon.pl/SKLEP/Atlas-Marzen
📒 PatrykTarachon.pl/SKLEP/Jak-Uwierzyc-W-Siebie
Daj znać, gdybyś potrzebowała pomocy przy zakupie.
Niechętnie wychodzimy ze swojej strefy komfortu, podejmujemy ryzyko. Jednak chcemy godnie żyć i być szczęśliwi. Mamy do tego prawo. Nie raz płacimy za to wysoką cenę. Ogromnie ważna jest stabilność finansowa by utrzymać dom i rodzinę. Sama myśl o jej utracie wprowadza niepokój. Nie wolno z tym problemem zostać samemu. W takiej sytuacji trzeba mieć niesamowitą siłę by przetrwać. Pozostaje nadzieja, że wszystko się ułoży. Nasze wsparcie i wiara w Człowieka, który ma tyle empatii, tak wiele daje nam prowadząc ten blog. Dla siebie i ludzi, którym pomagasz, po prostu nie możesz się poddać✊😊
Bardzo Ci dziękuję za te słowa, zwłaszcza w czasach, gdzie blogi przestają być odwiedzane tj. kiedyś. Poczucie społeczności, która współtworzy takie miejsce jest niezwykle ważna dla autora. Brak stabilności w życiu dotyka nie tylko młodych ludzi, także musimy to jakoś przetrwać, więc cieszę się, że jesteśmy w stanie sprostać trudnościom wspierając się tutaj, na blogu.
Zatrudniam ludzi i jako przedsiębiorca utrzymanie pracownika wymaga ode mnie ogromnych kosztów, więc gdy pracownik popełni błąd taniej wychodzi mi zatrudnić kogoś kto nadrobi straty niż utrzymywać osoby niedotrzymujących warunków umowy a takim warunkiem jest wykonywanie swojej pracy rzetelnie.
To straszne słyszeć, mam nadzieję, że Twoje dziecko nigdy nie zostanie zwolnione za drobne przewinienie, aby miesiącami nie móc znaleźć pracy, popadając w coraz większe poczucie bezużyteczności.
Zanim kogolowiek ocenimy i zarzucimy mu żerowanie na innych np zasiłek to pomyślmy skąd się to bierze. Nie każdy jest gotowy pójśc do pracy
Pięknie powiedziane, wyjęłaś mi te słowa z ust. 🤗
Na szczęście pracuję w obsłudze klienta, mamy coacha w firmie i możliwość robienia sobie przerw gdy po trudnym kliencie trzeba odpocząć. Dziękuję Bogu za tę pracę bo czytając to nie miałem świadomości że ludzie nie mają takiego szczęścia do pracodawców i firm.
To nie tylko o pracę chodzi, generalnie ostatnie lata wystawiają ludzi na test cierpliwości i siły.
mam 32 lata i dopoki nie mialem wypadku jezdzilem busem po calej Polsce. Po wypadku nie jestem w stanie wsiasc na kolko a w pracach fizycznych uwazam na siebie jakby na kazdym kroku czekalo nieszczescie
Przepracujesz to, wierzę w Ciebie, jesteś silny, dasz radę. 💪
Mam 21 lat i nie mogę znaleźć pracy a wszyscy mi mówią że jestem rozkapryszony i leniwy bo wymyślam że na magazyn nie bo za ciężko a do sklepu nie bo daję się wyzywać przez klientów ale naprawdę chciałbym pracować mieć swoje oszczędności i być niezależny. Pracowałem już w magazynie sklepu rowerowego, sportowego i z meblami. Czuję że to nie dla mnie. Miałem też umowę w pracy na sklepie i nie tylko klienci byli wredni ale te paniusie co chodzą tylko na papieroski zamiast pracować to był koszmar nie praca. Pracowałem w kilku innych sklepach i tam wszędzie jest tak samo.
Rozumiem Cię, doświadczenia dotykają i pozostawiają rany. 🫂 Trzymam kciuki i życzę Ci, aby się ułożyło.
Po zadecydowaniu przez sędzię (kobietę) że lepiej będzie dzieciom przy matce alkoholiczce niż przy mnie świat upadł mi jak domek z kart jakoś się podnoszę ale nie jestem w stanie poradzić sobie z tą porażką
Ważne, że zdecydowałeś się nie poddawać, walczyć przede wszystkim o siebie i być lepszym tatą, nawet jeśli będziesz widywać swoje pociechy rzadziej. Jesteś dobry, a będziesz jeszcze lepszy. Trzymam kciuki oraz kibicuję Ci z całego serducha.
czesto zmieniam prace bo roznie sobie radze na roznych stanowiskach na jednym bylo w porzadku ale po awansie nie radzilem sobie wiec mnie zwolnili a przeciez mowia sproboj co ci szkodzi
Różne decyzje niosą przeróżne konsekwencje (te złe jak i dobre). Trzymam za Ciebie kciuki, wierząc, że będzie dobrze.
Ostatnio straciłam jedną pracę druga jest niepewna a mam studia i wynajmuję mieszkanie w mieście gdzie nie mam nikogo kto by mi pomógł jest ciężko
Jeśli nawet druga praca nie utrzyma się długo (czego Ci nie życzę), to wierzę, że jesteś silna, dasz radę, a wychodząc z niepewnej firmy, będziesz miała głowę w górze i pewny krok. 💯💢👠
Myślę, że stawiać czoła trudnościom warto dopiero wtedy, gdy jesteśmy na to w pełni gotowi psychicznie (co – uwaga! – n i e znaczy, że się nie boimy!). A zanim to nastąpi, może warto spróbować okazać wsparcie samej/samemu sobie, a jednocześnie skorzystać z terapii. I na pewno nie tłumić, nie wypierać, tego, co przeżywamy. To bardzo szkodliwe przede wszystkim dla ciała, bo w nim (nie w umyśle) rodzą się emocje.
Co w sytuacji, gdy mamy dziecko i obciążenia tj. kredyt, czy mamy możliwość dania sobie czasu na moment, gdy będziemy gotowi?
Przypuszczam, że warto i wtedy dać sobie czas – bo wówczas podejdziemy do sytuacji spokojnie, z gotowymi rozwiązaniami. To naprawdę nie musi być czas długi, wszystko zależy od sytuacji i osób. A dla dziecka to już na pewno warto to zrobić, bo ono (nawet gdy jest jeszcze całkiem malutkie) odbiera nawet najbardziej subtelne stany psychiczne rodziców. I samo może mieć w przyszłości poważne problemy.
Co jeśli zalegamy z kredytem, opłatami, dzieci mają potrzeby i nie ma czasu?
Myślę, że każdy powinien sam odpowiedzieć sobie na to pytanie. Ja bym najpierw sprawdziła, czy rzeczywiście nie ma czasu, czy tylko tak mówię. A potem spróbowałabym ponownie przemyśleć sytuację. Bo robienie czegokolwiek w stresie i panice po prostu nie ma sensu.
Miałem na myśli osoby, którzy zaniedbują pracę, dom, obowiązki, bo nie mają celu – na tej zasadzie określiłem „czas na zastanowienie”, po prostu u niektórych ten czas trwa za długo i pociąga za sobą konsekwencje. Czyli masz na myśli chwilę na zastanowienie się?
Myślę, że dla każdego ta chwila będzie czymś innym i będzie trwała inną ilość czasu. Że tu nie da się nakreślić żadnych sztywnych schematów.
Czyli każdy powinien dostać tyle czasu, ile potrzebuje? Niemniej w dzisiejszym świecie rzadko kogo obchodzi, co czujemy i czego potrzebujemy.
Uważam, że przede wszystkim powinno to zacząć obchodzić nas samych. A jeśli nie wyrazimy naszych potrzeb i uczuć, inni tym bardziej nie będą zwracać na nie uwagi. Zdaję sobie sprawę, że to, co piszę, może zaowocować czymś dobrym raczej w relacjach osobistych, nie służbowych czy bankowych. Ale być może się mylę, nie miałam jeszcze doświadczenia w tym względzie. Może warto założyć, że osoba, z którą jesteśmy w relacji bardziej oficjalnej, to też człowiek.
Niestety zostajemy sami ze swoimi zmartwieniami, większość myśli tylko o sobie, a wypowiedzi pracodawców typu – mam firmę, ale nie wyobrażam sobie zostawić kogoś bez pracy z powodu kryzysu – to tylko puste frazesy.
Myślę, że cała bieda to właśnie te frazesy, bo część ludzi w nie może uwierzyć i potem zostanie na lodzie. Nie ma szczerości, otwartego komunikowania potrzeb i ograniczeń.
Myślę że trzeba zaciskać zęby i robić to czego się nie lubi po urodzeniu dziecka żona odeszła a sąd ograniczył widywanie się z dzieckiem ale za to ogromne alimenty. Żona żyje z innym partnerem z moich pieniędzy i państwo nic nie robi z takimi przypadkami pozostaje się pogodzić gdy wszystko się wali
To jest trudne bez dwóch zdań, chociaż nie chcę umniejszać trudnościom innych osób. Niestety nasze państwo w wielu kwestiach siedzi z założonymi nogami.
Mam na to sposób mniej oczekiwać od życia i czerpać radość z życia poza pracą i obowiązkami. Nie doszukiwać się radości z tym co smutne i ponure
Dla mnie dają to pasje, o czym pisałem w książce „Atlas Marzeń”. Wiesz, ludzie zmagają się z różnymi trudnościami, więc to nie takie proste cieszyć się, gdy obok jest nierozwiązana sprawa.
Mam hotel i zatrudniam Ukrainki bo Polacy się u mnie nie sprawdzili. Młodych ludzi chcących nawet przyjść na staż nie ma wielu bo oni nie będą bez umowy pracować. Podpisanie umowy z pracownikiem to dla przedsiębiorców pętla na szyję!!!!!!
Czy winni są temu młodzi ludzie, którzy chcą mieć gwarancję pracy i świadczeń zdrowotnych?
Uważam to za lenistwo, czasem trzeba zaczepić się gdziekolwiek a nie użalać się nad sobą
Czasem warto wykazać się empatią do drugiego człowieka. Czy chciałbyś, aby ktoś prawił Ci takie porady?
niestety jest teraz kryzys o którym politycy ani przedsiębiorcy nie mówią
Niestety, coś jest w powietrzu. Ostatnio często słyszę, że na rynku pracy jest nieciekawie.