Wyjazd po Europie bez większych funduszy? Jak podróżować, mając 17 lat i torbę pełną marzeń? Kim jest Sebastian Kołpak i jak zwiedził świat autostopem? Tanie podróżowanie
Nasze marzenia są zależne od tego czy chcemy je spełnić, czy liczymy, aż jakimś cudem dojdą do skutku. Czasem wystarczy wziąć się w garść i postawić wszystko na jedną kartę. Tym razem porozmawiać z Wami chciałby młody człowiek, który potwierdza słowa ,,niemożliwe nie istnieje”. Poniższy wywiad jest niezwykle szczery, a odpowiedzi głębokie. Zostań do końca, Jego ambicja jest pozytywnie zaraźliwa!
Udowodnił jak spełniać marzenia
Każdy powie „ Ale jak to? Przecież to niebezpieczne”! Podróżowanie po krajach niekonwencjonalnym sposobem jakim jest autostop, nie jest zbyt rozsądne. Jednak gdy w grę wchodzą marzenia to nic nie stoi na przeszkodzie. Swoje spełnił bohater dzisiejszej rozmowy.
Tego niesamowitego czynu dokonał Sebastian Kołpak, który w wieku 17 lat po raz pierwszy, sam wyruszył na Słowację. Od dzieciństwa marzył o podróżowaniu i odkrywaniu tajemnic innych krajów. Twierdzi że dopóki jest szansa, powinien brać od życia jak najwięcej. Tak więc zwiedził 12 krajów mając w kieszeni 100 euro, a jego założenia (choć na początku tak odległe) stały się rzeczywistością.
Nie brał ze sobą dużej sumy pieniędzy (100 euro gdzie jest to ok. 400 zł. będąc w Hiszpanii wydał zaledwie 50 euro). Dla kierowców którzy go podwozili dawał pocztówki z życzeniami i podziękowaniem. W ciągu dwóch lat odwiedził pół Europy co nie tylko dla mnie było ogromnym zaskoczeniem.
Złapanie autostopu nie jest proste
W ilu konkretnie byłeś krajach jeżdżąc autostopem?
– Już liczę, trochę tego było. Słowacja, Węgry, Czechy, Austria, Słowenia, Chorwacja, Włochy, Francja, Hiszpania, Niemcy, Serbia i w Szwecja gdzie poleciałem już samolotem, ale po niej poruszałem się stopem.
W jakim wieku i gdzie po raz pierwszy pojechałeś autostopem?
– Mając 16 lat wybrałem się sam do Warszawy. Moja „studencka kieszeń” nie pozwalała mi na wiele szaleństwa, jedynie na zaspokajaniu drobnymi codziennych potrzeb. Jazda autobusem czy pociągiem za granicę była droga, więc wybrałem dość nietypowy transport czym był autostop. Moi rodzice bali się mnie puścić, ale w końcu ulegli moim prośbom gdy zauważyli, że bardzo mi na tym zależy. Mieli chyba przeczucie, że się w tym spełnię co oczywiście się stało, a Warszawa była tylko początkiem, takim ogniwem, który zapoczątkował moją podróż po innych krajach.
Dla tych którzy chcą podróżować i jest to ich pasją nic nie stanie na przeszkodzie, nawet pieniądze. Oglądając reklamy agencji turystycznych gdzie za nocleg, wyżywienie i bilety trzeba było zapłacić kosmiczne sumy. Wiele ludzi rezygnuje ze swoich marzeń, a nie ukrywajmy. Prawie każdy z nas chciałby choć odrobinę zwiedzić świat, i poznać inne kultury.
Pocztówki potrzebne na miejscu
Podróżujesz głównie sam czy zdarzyło Ci się jeździć ze znajomymi?
– Wolę podróżować w samotności, ale samemu czasem można zwariować. Jak załóżmy, siedzisz cztery godziny, łapiesz stopa gdzieś na stacji, słońce parzy cię w plecy, a do tego nie masz się do kogo odezwać. Zaczynasz świrować. Wtedy nucisz sobie jakieś piosenki, gadasz sam ze sobą. Zdecydowanie lepiej jest jeździć z kimś jest to zawsze jakieś towarzystwo. Możesz z tą osobą porozmawiać nawet na jakieś banalne tematy. Przy okazji uczysz się języka, ale przede wszystkim nie wariujesz.
Mimo to jest trudniej złapać stopa bo wiadomo są dwie osoby, a nie zawsze w samochodzie jest wystarczająco dużo miejsca. Ciężko się dogadać. Co robimy, co jemy, gdzie śpimy i gdzie jedziemy. Każdy woli co innego. Z Sylwią jednak tak nie było. Akurat Ona była dość otwarta na wszelkie propozycje i bardzo miło wspominam naszą podróż do Serbii.
Czy długo zajmują ci przygotowania do podróży?
– Do mojej pierwszej wyprawy szykowałem się rok. Może nie dokładnie było to wyznaczanie sobie trasy czy to gdzie pójdę i co zwiedzę. Raczej było to motywowanie samego siebie, nakręcanie się, też przy okazji przygotowywałem rodziców na wiadomość o tym, że wyruszam do Słowacji. Plecak zacząłem pakować tydzień przed wyjazdem.
Jak wyjeżdżasz do innego kraju to zawsze bierzesz ze sobą mapę? Zdarzyło ci się poruszać za pomocą GPS czy raczej było to spontanicznie? Pytałeś ludzi o drogę do jakiegoś konkretnego miejsca?
– Raczej nie kupuję specjalnie map przed wyjazdem. Czasem się zdarza, że na jakichś targach turystycznych dostałem kiedyś mapkę jakiegoś miejsca w które akurat się wybieram. To z satysfakcją biorę ze sobą i korzystam. Często drukuję jakieś fragmenty z Google Maps. Używam też darmowych ogólnodostępnych mapek z centrów informacji turystycznych w różnych miejscach. Czym się głównie kieruję, to różnie bywa. Niestety, dobrze się czuję jak mam działający w telefonie GPS, bo wiem co najmniej gdzie jestem, ale czasem nie mam takiej możliwości (np. do Austrii przyjechałem kiedyś bez żadnego telefonu przy sobie). Mapę dobrze jest mieć przede wszystkim w głowie. Bywało jednak często tak, że dawałem się ponieść i jechałem gdzie kciuk poniesie 🙂 Taki spontan, to jest dopiero przygoda.
– Nic takiego poważnego nie było, małe epizody się zdarzały o których nie warto było wspominać. W Barcelonie spałem z bezdomnymi. W nocy około 3 podszedł do nas jakiś czarnoskóry mężczyzna i zaczął przy nas się dziwnie zachowywać jakby chciał nas okraść. Dobrze się skończyło bo bezdomni byli czujni i pogonili. Z bezdomnymi fajnie się spało ( śmiech ,,jak to w ogóle brzmi”) chodzi o to, że oni są przyzwyczajeni do takiego życia, a jakby nie patrzeć prowadzę podobny tryb życia gdy wyjeżdżam. Wtedy nie mam swojego domu i nocuję gdzie tylko mogę. Z nimi mogłem czuć się najbezpieczniej, bo oni mają w tym doświadczenie. Ktoś powie, „o spał z bezdomnymi, się narażał”, a właśnie wręcz przeciwnie.
Gdzie najlepiej łapać stopa?
– Stopa można łapać wszędzie, gdzie nie jest to niezgodne z przepisami (czyli na pewno nie na drogach szybkiego ruchu), oraz gdzie kierowca może się bezpiecznie zatrzymać. Sprawdzały mi się różne miejsca – przystanki, pobocza dróg, parkingi, przejścia graniczne, centra miast, totalne odludzia, parking podziemny w Wenecji… Jednak najbardziej uwielbiam stacje paliw. Włochy niby są okropne pod tym względem, a tam też jakoś się dało.
Gdzieś podobało Ci się najbardziej?
– Ciężko powiedzieć. Podczas podróżowania autostopem nie przywiązujesz uwagi do piękna miejsc, tylko bardziej zwracasz uwagę na sytuacje. Załóżmy nawet takie spanie na stacji benzynowej gdzieś we Francji. Nie ma żadnego morza, żadnych gór, nic, tylko jest ta stacja. Ale gdy tak śpisz sobie, jest gorąco, bez śpiwora, bez namiotu, bez niczego, jesteś podekscytowany bo nie wiesz co jutro ci przyniesie dzień, gdzie się udasz, co cię spotka.
Są momenty które wspominasz najbardziej za którymi będziesz najbardziej tęsknił?
– Tak wracając to zdaję mi się, że miejscem które było najbardziej wspaniałe to były….hmm…Alpy. Czujesz ich potęgę, czujesz jak cię przerastają. Są cudowne.
Planujesz kontynuować swoją pasję poza Europą?
– Tak, po maturze się zacznie na szerszą skalę. Nie mam konkretnego planu na studia i pomyślałem, że zrobię sobie rok przerwy, a co będzie potem to nie wiem. Nie myślałem o niczym konkretnym na razie, ale chciałbym pojechać do Azji. Największym moim marzeniem jest Islandia mam bzika na punkcie tego kraju.
Zdarzyło Ci się chorować w czasie podróży czy też po niej?
– O dziwo nie. Ale staram się być na to przygotowany. Biorę wtedy w podróż multum leków na wszystko co się da. Nigdy nie wiadomo co cię może spotkać. W trasie gdzieś zasłabnę, będę miał zatrucie czy też gorączkę, tego boję się najbardziej. Do tej pory spotykał mnie tylko ból gardła gdy obudzę się po nocy takiej na dziko, więc coś zawsze warto ze sobą mieć.
A jak u Ciebie ze znajomością języków?
– Bardzo lubię się ich uczyć. Jest to dla mnie takie odkrywanie magii. Kiedyś z nudów w pół godziny nauczyłem się cyrylicy rosyjskiej, w zasadzie tego alfabetu. I przydaje mi się do tej pory. Półgodziny nauki, a potem tylko praktykowanie. To jest fajne że potrafię zrozumieć coś czego wcześniej nie rozumiałem i się dogadać z coraz większą liczbą osób. Przeważnie zdarza mi się mieszać języki. Trochę angielskiego, przeplatane niemieckim, gdzie zdanie kończę na rosyjskim. Ale udaje mi się dogadać mimo takiej plątaniny.
Zdarzało ci się próbować tradycyjnych dań krajów w których byłeś?
– Jak podróżuję to staram się oszczędzać. Idąc przez pole do Nitry na Słowacji po drodze najadłem się kukurydzą, mirabelkami czy pestkami słonecznika.We Włoszech rodzinkę którą złapałem na stopa, późnym popołudniem uznali, że dzisiaj nic już nie złapię, więc przygarnęli mnie do domu na noc. Wieczorem zrobili takie typowe spaghetti. Mówili że to jest nie prawda co mówią o tym daniu na świecie, że to inaczej się nazywa i przyrządza. Za to własnie bardzo lubię autostop. Możesz wszystkiego się dowiedzieć od środka. Bo co ci powie przewodnik, a co prawdziwy mieszkaniec, który żyje tym włoskim życiem na co dzień. Rodzinka którą spotkałem w Hiszpanii dała mi na drogę gaspaccio. We Słowacji jadłem brandzlowe paluszki. Nie pamiętam z czego to było zrobione, ale bardzo dobre.
Mówił ci ktoś, że twoje marzenia są nierealnie? Miałeś chwilę zwątpienia czy to na pewno dobry pomysł na hobby?
– Tak, ci, którzy mnie doskonale znają, słyszeli ode mnie już jako naprawdę małego dzieciaka, jakie to ja mam nienormalne plany na przyszłość i nierealne marzenia. Sam siebie uważałem za trochę stukniętego. Nawet miałem wątpliwości, czy coś ze mną jest nie tak, że mam takie dziwne marzenia. Pojechać przed siebie bez planu. To chyba wzięło się z tego, że zawsze chciałem uciec od tego co mnie trochę przybijało dookoła od dawna, od takiego przytłaczającego otoczenia. Dać się ponieść, odpłynąć, nie dać się związać tym wszystkim co mnie otaczało. Chciałem w siebie uwierzyć. Przy okazji udowodnić, że świat jest dla nas i możemy korzystać z tego wszystkiego, co nam dane. Bardziej ufałem przyszłości i światu, niż teraźniejszości i otoczeniu, które spadły na mnie jakoś z góry. Dlatego, mimo tego co mówili nawet najbliżsi (głównie nie brali po prostu tego nawet na poważnie), wiedziałem co chciałem i jakoś do tego pewnego dnia dobrnąłem. I to postawiło mnie na nogi. Może to proste, ale warto jest wierzyć w siebie i spełniać swoje nawet najbardziej nienormalne marzenia.
Wspomniałeś o prelekcji, którą przygotowała dla ciebie nauczycielka. Opowiadałeś na żywo dla licznej grupy o swoich przygodach?
– Parę razy się zdarzyło. Marzyłem by coś takiego zrobić. Chodziłem na równe prelekcje gdzie inni podróżnicy prezentowali swoje przeżycia i zawsze chciałem zrobić coś podobnego jako młody człowiek. Pomogła mi w tym moja była nauczycielka od turystyki, która uczyła mnie w pierwszej klasie. Napisała do mnie pewnego dnia wiadomość gdy przeczytała moje posty na blogu. Czy nie chce poprowadzić lekcji w klasie pierwszej hotelarskiej w ekonomiku. Nie lada wyzwanie było przede mną . Po tym występie nabrałem takiej wielkiej motywacji by w tym kierunku działać. Znajomy z Rzeszowa wkręcił mnie w przygotowanie warsztatów właśnie o podróży. Polegało to na wygłoszeniu konferencji fundacji. którą jest założycielem. Cudem natrafiłem na niego w internecie, poznaliśmy i zapytał czy nie chciałbym poprowadzić takich warsztatów. Ludzie po konferencji mogli wybrać warsztat w którym chcą uczestniczyć. Na moim warsztacie były dwie grupy po dwadzieścia- trzydzieści osób. Dopiero jednak po prezentacji ludzie zaczęli do mnie pisać na Facebooku, że bardzo się im to podobało, że jak ja to robię. Nawet po prezentacji zostało kilka osób by porozmawiać ze mną w cztery oczy i wtedy poczułem, że to jest to co chcę robić i że się w tym spełniam. W szkole też zdarzały mi się epizody. To jest śmieszne bo jak wracam z jakiejś podróży to nauczyciele na każdej lekcji mnie odpytują co i jak? To zawsze klasa pod koniec takiego dnia ma już dosyć, bo każdemu nauczycielowi mówię w zasadzie to samo. W szkole jestem znany z tej jednej rzeczy.
Skąd pomysł by założyć bloga?
– Założyłem go głównie dla siebie, bo chciałem gdzieś spisywać swoje przygody by prowadzić swoisty pamiętnik. Nie koniecznie na bieżąco, bo nigdy nie ma na to czasu. Stwierdziłem też, że rodzina mogłaby czytać na bieżąco co się u mnie dzieje. Potem ludzie zaczęli to znajdować i się trochę rozkręciło.
Nigdy nie jest za późno ani za wcześnie by spełniać swoje marzenia. Jedyne co trzeba zrobić to podnieść się z fotela i to po prostu zrobić. Człowiek czuje się wtedy dowartościowany i usatysfakcjonowany tym, że coś osiągnął w życiu.
Czego nauczyło cię podróżowanie? Pomogły ci poznać swoje słabe i mocne strony?
– Podróżowanie przede wszystkim dało mi odnalezienie jakiejś podstawy siebie. Bardzo ważnej podstawy. Na niej się opieram i mogę iść dalej. Wszystkich rzeczy, których mnie ten styl życia nauczył, nie sposób jest wymienić. To raczej temat na naprawdę długą rozmowę. Jakbym miał tak w skrócie – podróż to jest naprawdę niezła lekcja życia.
” Aż w końcu ukazały się mym oczom potężne góry, które z początku jeszcze nieśmiało przebijały się przez chmury i mgłę. Niesamowicie poczułem potęgę tych Alp, które wydają się być tutaj od zawsze i panować. A sam poczułem się jak taki malutki ludzik. Człowiek – gatunek który próbuje zawojować świat i okiełznać przyrodę. Tutaj te olbrzymy, wystające ponad chmury, zdają się pokazywać, kto tu tak naprawdę rządzi. ”
Wystarczy dążyć do celu
Na koniec chciałabym dodać, że ten młody chłopak pokazuje jak w każdym wieku można spełniać swoje marzenia. Bez względu na ilość pieniędzy lub z jakiej jesteśmy rodziny. Zawsze możemy spełniać swoje pasje jeżeli tylko mamy na to odwagę i zaangażowanie by osiągnąć swój cel. Wystarczy stanąć przed lustrem, spojrzeć sobie w oczy i powiedzieć ,,w tym momencie Przygotuj się na Start”!
Jeżeli masz pytania do Sebastiana, możesz porozmawiać z nim za pośrednictwem jego bloga, oraz mediów społecznościowych. Adres pozostawiam poniżej, oraz zapraszam do komentowania. Twoja wypowiedź może zmotywować nie tylko innych, ale również mnie. 😉
Gdyby tak wszyscy zrobili jak Sebastian ? ZA JAKIŚ CZAS LUDZIE WRÓCILIBY DO JASKIŃ, DOBRE SPEŁNIENIE MARZEŃ JAK MA SIĘ ZAPLECZE W RODZICACH I W CYWILIZACJI, KTÓRĄ WYPRACOWANO
Skąd myśl, że jak komuś coś się udaje, to od razu musi mieć bogatych rodziców? I nie rozumiem, co masz na myśli z tymi jaskiniami. 🤷♂️
Jak byłem młodszy, to też tak szalałem (może nie aż tak bardzo), ale jak już człowiek dorośnie i dojrzeje umysłowo, to włącza się pewien strach przed tymi szalonymi ludźmi. Polecam dłuższe wycieczki rowerem tak do 500km 🙂 🙂
Mówi się, że człowiek zmienia się co 8 lat. Chęć próbowania czy odkrywania też może ulec zmianie.
500 km. to kawałek drogi, a jeszcze trzeba wrócić do domu. 🤭
Miałem na myśli 500km łącznie kolego 😀
Wiem, żartuję sobie. 😉
Kiedys wydawalo mi sie to mega super cool tak podrozowac na stopa. Jestem kobieta i w dzisiejszych czasach nie odwazylabym sie na tego typu przygode. Ale respect dla tych ktorzy nadal to robia 😀
To znaczy teraz rzeczywiście nie jest tak bezpiecznie. Bezpieczeństwo wisi na włosku i nawet w sklepie może nas zaatakować religijny maniak. Nie wiem czy dalej podróżuje, ale za to gdzie już był należą się brawa.
skądś znam budynek z głównego zdjęcia :p
podziwiam za odwagę, bo ja bym się jednak bała :p
Zdjęcie zostało zrobione na Placu Św. Marka w Wenecji. W tle widzisz Bazylikę Św. Marka. Co do Sebastiana również go podziwiam i trzymam kciuki za Jego kolejne podróże.
Ok, ale co jadłeś? Bo mirabelki, czy inne owoce i okazję, podejrzewam, że nie znajdowałeś codziennie 😉 Zupki chińskie, konserwy, ile wziąłeś ze sobą zapasów i jakich?
Nie odpowiem Ci na to pytanie, ale z tego co wiem miał ze sobą pieniądze, poza tym sypiał u ludzi, był zapraszany do domów na noclegi, itd. Także nie musiał żywić się tylko pestkami słoneczników. 😀 Pozdrawiam i dzięki za komentarz. 🙂
Wow! Swietny wywiad, podziwiam chłopaka za pasję i odwagę! Powodzenia w dalszym podróżowaniu:)
Dzięki, również uważam, że Paulina świetnie zorganizowała sprawę. Ja Sebastiana podziwiałem już z samych opowieści Pauliny.
Jest to bardzo fajny, alternatywny sposób na podróżowanie, ale nie dla każdego 🙂 Np. nie dla mnie, gdzie komfort i spokój cenie sobie najbardziej, tutaj trzeba pewne swoje upodobania schować do kieszeni i działać i liczyć na uprzejmość innych, a ja niestety propaguje tezę "umiesz liczyć, licz na siebie" 🙂
Rzeczywiście nie każdy jest wstanie wyjechać i nie każdy by sobie poradził. Jednak nie każdy ma szansę na komfort. Poza tym wiele osób mimo, że ma kasę woli podróżować biednie. Wtedy najlepsze są przygody, uwierz mi.
Super relacja, podziwiam i naprawdę zazdroszczę takiej przygody życia.
Nie ma co zazdrościć. Wywiad ma drugie dno ,,jeśli chcesz coś osiągnąć, staraj się coś robić w tym kierunku". To naprawdę działa, tylko trzeba być ostrożnym i szalonym. 😛
Podziwiam za odwagę, determinację, cierpliwość, no i "Kiedyś z nudów w pół godziny nauczyłem się cyrylicy rosyjskiej"
Facet jest naprawdę ogarnięty. Nie miałem okazji go poznać ale Paulina przed wywiadem i po nim dużo mi o Sebastianie opowiadała. Czytając Jego bloga też można to wywnioskować.
Szczerze zazdroszczę. Też bym chciała tak podróżować, poznawać nowych ludzi, zwiedzić kawałek świata. Najdalej gdzie byłam to Londyn.
Ja może nie do końca zazdroszczę samych podróży, ale ambicji aby spełnić swoje marzenia. Nie każdemu to się udaje nawet w późniejszym wieku, On dokonał tego będąc nastolatkiem. :O Tutaj szczęka opada. Londyn też ma swój urok, ale nie tak jak te wszystkie krajobrazy które można znaleźć na Jego blogu. 🙂 Pozdrawiam i dzięki za komentarz. 😉
Jeden dokonuje czegoś wielkiego w młodym wieku, inny w nieco starszym, a jeszcze innej osobie nie udaje się spełnić swoich marzeń. Sebastian kocha podróże i marzył o tym by podróżować i zaczął je zrealizować. Też marzę o podróżowaniu, ale puki co staram się skupić na zwiedzaniu Polski. Później może jeżeli się uda poznam inne części świata.
Jestem pod wrażeniem. Tak młody chłopak i już tyle widział, ma tyle przygod na swoim koncie. Nieprawdopodobny człowiek. Jego bloga zamierzam regularnie odwiedzać. 🙂
Gdy Paulina dała mi do przeczytania ten wywiad (na początku miał tylko pojawić się w miejskim miesięczniku), starałem się podkusić ją aby opublikowała go tutaj. Właśnie to jak dużo ten chłopak osiągnął odstawiając na bok lęki, obawy stawiając na ambicję i spełnienie marzeń, jest wręcz niewiarygodne. Osobiście Paulinie dziękuję za ten wywiad. Jego blog treściowo jest naprawdę godny polecenia. Sam czytam i zastanawiam się czy nie rzucić wszystkiego i nie pojechać za nim. 😉
To co robi jest niesamowite. Gdy dowiedziałam się o jego pasji nie mogłam uwierzyć w to czego dokonał. Pokazuje, że każde marzenie może się spełnić jeżeli się tego mocno pragnie, oraz że można je realizować w każdym momencie życia, a nie siedzieć i czekać na ODPOWIEDNI MOMENT. Wywiad ukazał się także i w miesięczniku z czego jestem bardzo dumna.
CO W TYM NIESAMOWITEGO ?CZY WYNALAZŁ COŚ ABY POMÓC LUDZIOM?
Niesamowite jest, że w młodym wieku miał odwagę, znał języki oraz nie pozwolił sobie być małomiasteczkowym. Zwiedził świat, a czy komuś tym pomógł? Na pewno nie jedną osobę zainspirował do tego, aby ruszyło tyłek z fotela. 😛