W jaki sposób negocjować swoje zasady i oczekiwania wobec pracodawcy? Czy praca na umowie wpływa na czas wolny! Dołącz w dyskusji!
Część z Was pisze do mnie odnośnie rozwoju w kierunku własnej działalności, ponieważ chcą uchronić się przed etatem i robić coś swojego. Własny biznes wymaga umiejętności, dobrego planu i wszystkiego, czego uczymy się przez lata. Rzadko komu udaje się skończyć szkołę i wieku 20 lat otworzyć działalność, przynoszącą zysk, na miesięczne utrzymanie się, a co dopiero na opłacenie kosztów firmy. Jak postrzegają ten temat pracownicy na etacie? Dołącz do nas w dyskusji pod poniższym tekstem.
Praca na etacie, na śmieciówce
Ostatnio na forum internetowym, przeczytałem wypowiedź osoby, która apelowała o negocjowanie i nie zgadzanie się na mniejszą krajową, w celu odzwyczajenia firm żerowania na pracownikach i wykorzystywania ich do pracy na ilość za „grosze”.
Choćbyśmy chcieli zmienić świat, nie jesteśmy w stanie nawet nauczyć innych wyrzucania śmieci w parkach do koszy, a co dopiero w większych sprawach! Jak niby mamy trzymać się swoich zasad w pracy, aby szef je uszanował i nie traktował nas jako swojej własności, skoro na nasze miejsce przyjdzie ktoś, kto weźmie mniej za godzinę i jeszcze nie będzie się stawiał?
Przychodzimy do pracy, robimy osiem godzin, mając prawo do półgodzinnej przerwy. Do tego pracujemy za średnio 10 zł/h. (wiem co mówi stado baranów – kiedyś było gorzej, za granicą jest lepiej, trzeba się pogodzić), o wzięcie urlopu trzeba się kłócić, a gdy zachorujemy firma robi wszystko abyśmy nie dostali płatnych dni wolnych. Jeszcze na umowie o pracę nie ma takiego problemu. Na śmieciówce (umowa zlecenie), graniczy to z cudem. Czyli czysto teoretycznie jesteśmy dobrymi pracownikami i wszyscy się uśmiechamy, do czasu gdy czegoś potrzebujemy, wtedy ,,jesteśmy tylko robotnikami co dostają wynagrodzenie za przepracowane godziny, a czy masz złamaną nogę czy zapalenie płuc, nie jest moim problemem„.
Co z tego, że pracujesz na zleceniu, jak nie pracujesz jak zleceniobiorca. Według mnie zlecenie polega na tym, że zleceniodawca zleca pracę, a my mamy ją wykonać w określonym czasie. Od nas zależą już godziny pracy, wolne dni i to jak ją rozplanowujemy. W praktyce wygląda to inaczej. Pracujemy na umowie zlecenie (śmieciówka), a robimy tak samo jak na umowie o pracę, z tym wyjątkiem, że ogólnie nie mamy żadnych z tego korzyści poza wynagrodzeniem.
Książka o przekuwaniu pasji w pieniądze i spełnienie
Negocjowanie zawodowych wymagań
Możesz mieć swoje potrzeby i zasady, pracodawca ma to w czterech literach. Pierwsza sprawa jest taka, że możesz chcieć zarabiać więcej, on zatrudni kogoś kto nie będzie wymagał. Koleżanka potrzebowała częściej chodzić do toalety, zaczęło to przeszkadzać współpracownikom. Na dywaniku wyjaśniła swoją sytuację zdrowotną (czego nie musiała robić), więc została zwolniona. Gdy poszła skonsultować to z prawnikiem, ten uznał, że i tak firmie niczego nie udowodni.
Pracownik również ma swoje potrzeby
Wychodzimy do pracy o godz. 4:00-5:00, wracamy 15:00-16:00. Jak każdy chcielibyśmy zajść do sklepu, spotkać się ze znajomymi zdążyć, ogarnąć mieszkanie, zająć się obowiązkami. Niestety z czegoś trzeba zrezygnować. Nie dziwię się kobietom, które musiały podjąć wybór, dom albo praca. Zrobienie wszystkiego w domu zaraz po pracy, naprawdę nie wystarczy. Dobra organizacja pracy w domu się przydaje, ale i tak samo wykonywanie pracy zawodowej, jest niezwykłym utrapieniem, jeżeli chodzi o pogodzenie obowiązków.
Czytaj również >>> Zatrudnienie młodego pokolenia – na co się nastawić!
Dlaczego pracujemy na narzuconych zasadach?
Ponieważ nie mamy innego wyjścia. Wykonywałem różne prace na zlecenie. W sklepie gdzie kierowniczka robiła awantury przy klientach, którzy byli też moimi sąsiadami, czy obok mijającej nas rodzinie. Pracowałem w sklepie internetowym gdzie musiałem znosić dwie damulki, uważające klientów za skończonych kretynów. Pracowałem na budowie i przy sprzątaniu (najgorszy czas), musiałem tam znosić alkoholików i naprawdę chamskich mężczyzn, gdzie tylko płeć ich identyfikowała, żaden mężczyzna nie zniżyłby się do ich poziomu.
Każda z tych prac czegoś mnie nauczyła, ale nigdy nie zamieściłem ich w swoim CV, nie ukrywam wstydu z powodu pracy w tych miejscach. Brzydzę się tego, że musiałem tam pracować, ale też dziękuję opaczności losu trafienia tam. Jak już pisałem w każdej się czegoś nauczyłem. Rozbudowały się w nich moje pozytywne jak i negatywne cechy.
Jak się rozwijać aby otworzyć własną firmę?
Wciąż marzę o własnej działalności gospodarczej i liczę na robienie czegoś co bym kochał, wyrwania się z etatu i zajmowania się czymś wartościowym, co przynosiłoby mi radość. Póki co robię na etatach, tam gdzie dobrze płacą i spokojnie mogę wracać do domu. Natomiast jak widzicie, podobnie jak Wam, nie pasują mi realia pracy na etacie, męczę się w tym ale pracuję i daje z siebie wszystko, dopóty nie mam alternatywy.
Wspominałem, że wielu z Was do mnie pisze z prośbą o doradzenie w sprawie rozwoju w kierunku robienia czegoś swojego. Powyższy tekst jest odpowiedzią na wiadomości typu: Jak założyłeś własną firmę, czym się zajmujesz poza blogowaniem, co zrobić aby nie pracować już na etacie?
Jak rozwinąć własną firmę i kiedy zrezygnować z etatu?
Etat jest jak szkoła, tylko taka w której nabierasz doświadczeń, uczysz się pracy i motywujesz do założenia czegoś swojego. Obserwujesz pracodawców i kolegów z pracy, łapiesz się na chwytach wykorzystywanych przez współpracowników, dzięki czemu będziesz wiedzieć na co zwracać uwagę oceniając zatrudnionych przez siebie ludzi.
Wtedy masz też czas na przemyślenie wszystkiego, skonsultowanie z bliskimi, obmyślenie biznesplanu i wprowadzenie w życie własnej działalności. Na początku jest ciężko z prowadzeniem, popełnia się wiele błędów, a przy tym brakuje klientów. Dlatego zalecam pracę na etacie i godzenie tego z prowadzeniem własnego biznesu. Gdy nasza firma już zarabia na siebie i na nas, nie mamy czasu na etat z powodu ilości zamówień, możemy rozważyć odejście z pracy u kogoś.
Co myślisz na poruszone powyżej tematy? 🙂 Dołącz do nas w dyskusji poniżej.
Trzeba być bardzo dobrze zorganizowanym człowiek aby spełnić swoje marzeń o własnej działalności. Ambicja, zaangażowanie i wsparcie bliskich to jest podstawa by coś ruszyć i iść w kierunku założenie własnej firmy. W przyszłości również chciałabym założyć swoją firmę, i małymi kroczkami chcę zacząć spełniać swoje marzenie aby coś osiągnąć i być z siebie dumna.
Nie ukrywam, że jestem dumny z tego co osiągnąłem, ale chciałbym też rozwijać się zawodowo. Życzę Ci abyś osiągnęła swój cel.
Swietny artykyl Patryk. Warto nawet, pracujac na etacie podjac sie wlasnej dzialalnosci, ktora byc moze w przyszlosci by zaprocentowala. Zeby nie byc zaleznym tylko i wylacznie od pracodawcy, a w pozniejszym czasie od ZUS’u. Mozna zaczynac malymi krokami, a za jakis czas samemu by sie zatrudnilo ludzi. Dzisiejszy system szkolnictwa uczy ludzi, ze maja isc uczyc sie i pracowac „dla kogos” Owszem jest to dobre rozwiazanie i na pewno bezpieczne, poniewaz wlasna dzialalnosc wiaze sie z ryzykiem. Najwiekszy sukces osiaga sie zatrudniajac ludzi madrzejszych od siebie. To ludzie stworza renome i sprawia obraz firmy, jakos uslugi itp. Ale probowac trzeba. Wiele osob na porazkach zbudowalo sukces. Kwestia ambicji, i tego czego od zycia oczekujemy.
Właśnie to przekonanie o własnej działalności jako „niebezpiecznym gruncie” bardzo się moim zdaniem utarło w Polsce. Nie wiem dlaczego, ale właśnie (poza blogiem), najczęściej słyszę uwagi typu – nie rób tego bo sobie zaszkodzisz, lepiej zostać na etacie – a ja tego kompletnie nie czuję.
hehhhh pracodawcy…. kombinują tylko jak wykorzystać…. pół godziny przerwy? Tak spotkałam sie z tym ale 15 minut trzeba było odpracować. To jest jak ktoś miał do 15 to pracował do 15,15
Właśnie to jest cholernie irytujące. Najgorsze, że nic z tym nie można zrobić, bo jak się postawisz to zaczyna działać mobbing, a gdy jeszcze głośniej krzyczysz, znajdą kogoś na Twoje miejsce. Mściwych ludzi nie brakuje, zwłaszcza na najwyższych stanowiskach.
Może trochę oderwę się od tematu. Brakuje mi tekstów o relacjach między-ludzkich i damsko-męskich. Gdybyś mógł wrócić do tej formuły byłbym wdzięczny. Pozdrawiam!
Gdyby wdzięczność była w modzie wszyscy bylibyśmy tutaj miliarderkami! Xddd
Teksty o relacjach damsko-męskich wrócą z całą pewnością. Piszę o tym co w danej chwili zwróci moją uwagę, o związkach pisałem już dzisiaj, także wkrótce nowy artykuł (dłuższy lub krótszy), powinien się pojawić. Pozdrawiam, a wdzięczność mi wystarczy. 🙂
Czy ktoś w ogóle tutaj pracuje na etacie? Widze że same szychy czytają twój blog! 😛
Najlepsi czytają mój blog Karolino, nie ma innej opcji! 😀
Mój ojciec bał się założyć sklep wędkarski ale udało mu się i teraz robi to co lubi, my na nic nie narzekamy chociaż ma się z papierami. Nikogo nie zatrudniał do tego bo zna się na tym i uważa że nikogo nie potrzebuje.
Najgorzej przełamać lęk. Tak jest w każdej sytuacji gdy robimy coś czego nie znamy lub nie mamy pewności.
Zatrudnienie na zleceniu nie znaczy że nie możesz wziąć wolnego, wyjść wcześniej czy liczyć na wsparcie ze strony pracodawcy.
Zależy co masz na myśli.
Pracuję od 20 lat w budowlance na zleceniach albo na czarno i jakoś nie widzę potrzeby otwierania własnej firmy. Ważne jest dla mnie aby rodzina była szczęśliwa i nic jej nie brakowało. Nie potrzebuję żadnych zmartwień z utrzymaniem firmy.
Widzisz, każdy ma swoje ambicje i szanuję to. Dla mnie nie wiem czy wystarczyłoby to, ale gratuluję Ci. Najważniejsze abyś był szczęśliwy.
Byłam tu przed wczoraj i znów nowy tekst? Jedziesz i to równo! 😛
Mam zaplanowane teksty średnio co drugi dzień, w taki sposób aby zmieścić się w dniach roboczych. To nieco skomplikowane, ogólnie 15 miesięcznie są liczbą, którą sobie postawiłem i się jej trzymam. 🙂
Miałam okazję pomagać byłemu facetowi w otwarciu małej działalności. Postawił na kebab i było to jego marzenie. Teraz radzi sobie słabiej ale robi to co kocha. Wcześniej pracował na etacie, był kilka razy za granicą, pewnie miało to wpływ na decyzję o własnej działalności.
Z całą moją pewnością miało wpływ na decyzję o firmie.
Zapewne też wiele innych czynników, ale tylko on wie, które miały największy wpływ.
Trzymam za ciebie kciuki i jak Cię znam to wierzę że uda Ci się spełnić swoje marzenie o własnej firmie.
Dziękuję za wsparcie i bardzo doceniam. 🙂 Wierzę, że się mój plan powiedzie i kiedyś osiągnę to o czym marzę.
Ja lubię swoją pracę na etacie i nie zamieniłbym jej na nic innego. Jestem informatykiem w sklepie u człowieka z którym nie na jednej imprezie byłem, z którym nie z jednej opresji wychodziliśmy. Pracuję już u niego 4 lata. Jestem z tego dumny i z dumą przedstawiam firmę klientom.
Tylko widzisz, nie wszystkim taki układ pasuje i chcieliby robić coś innego. Każdy z nas ma inne priorytety i szuka swojego miejsca. Super, że znalazłeś swoje i jesteś zadowolony. Życzę Ci sukcesów w pracy i wszystkiego dobrego.
Wyjechałem za granicę, zarobiłem na swój biznes w polsce a przy okazji nauczylem się chwytów markegingowych zobaczylem jak dziala zarzadzanie firmą ponieważ miałem dobry kontakt z szefem. Pomagałem ochroniarzom z kilkoma złodziejami i tym samym otwarcie czegoś swojego nie byłoby bez tego możliwe.
Czyli w Twoim przypadku się sprawdziło. Najpierw zbieranie doświadczeń, później otwarcie firmy.
Nie wiem czego można się nauczyć pracując na podawaniu klientów śmierdzących ryb.
W każdej pracy można się czegoś nauczyć. Tutaj możesz pojąć, że warto się cieszyć z tego co jest bo mogłabyś trafić w gorsze miejsce.
Dobrze Marcin powiedział. Dzięki temu docenisz lepszą pracę. 🙂 Też pracowałem na dziale rybnym.