Czy los pisze dla nas scenariusze? W jaki sposób radzić sobie z dramatyzowaniem? Czym wyróżniają się osoby, próbujące wmówić sobie, że są wyjątkowe?
Gdy byłem dzieckiem, bez większego wysiłku, potrafiłem sobie wyobrazić sytuację, w którą byłem wstanie uwierzyć. Z wiekiem zatracamy tę zdolność, jednak nie wszyscy. Wmawianie sobie czegoś, co mogłoby się wydarzyć (chociaż jest to mało prawdopodobne), jest dużo trudniejsze, zwłaszcza w dorosłości. Jak się jednak okazuje, nie zawsze tak jest.
Jak z tym jest…?
Szczerze mówiąc, też gdy czytam takie wiadomości, zastanawiam się, czy ludzie wymyślają coś takiego, ponieważ nie mają żadnych zmartwień, czy naprawdę chorują? Niestety mogą to być objawy choroby. Nie jestem specjalistą, więc w tej kwestii wypowiadać się nie zamierzam, natomiast chciałbym dodać coś, co uważam za bardzo istotne.
Otrzymałem wiadomość od Eweliny, która napisała:
Dziś jechałam z rodziną na zakupy, przez bardzo wyboistą drogą. Za każdym zakrętem miałam wizję, że zaraz wylądujemy w rowie lub ktoś w nas przywali! Nie chcę tak się czuć, nie chcę przewidywać czegoś co możne się zdarzyć ale nie musi. Chciałabym się cieszyć spędzonym czasem z rodziną, ale zawsze coś takiego mam w głowie. Jak sobie z tym poradzić?
Dramatyzowanie to choroba?
Miałem okazję poznać kilka osób, którzy dramatyzowanie mają we krwi. Po prostu na każdym kroku musi wydarzyć się nieszczęście. Zwykle tacy ludzie uwielbiają robić wokół siebie zamieszanie i czuć się wyjątkowymi, tylko dlatego, że chcą poczuć się wyjątkowi i jeszcze w dodatku być w centrum zainteresowania.
To taka wewnętrzna potrzeba czucia się lepszym, ważniejszym, wyjątkowym. Nie ukrywam, że gdy byłem dużo młodszy, myślałem poważnie. Na szczęście z tego się najczęściej wyrasta. Nadszedł czas, gdy dotarło do mnie, że los nie jest niewidzialną osobą, która siedzi obok mnie, knując niewytłumaczalne historie. Nie ma duchów powodujących wypadki, ani demonów próbujących zrobić nam krzywdę na każdym kroku.
Słyszałem też o sytuacjach, gdy ludzie wpadali w czysty obłęd, gdy uroili sobie, że ich ukochana osoba nie żyje lub mogłaby zginąć. Nie analizując przy tym, że wychodząc z domu, taka osoba miała po prostu baterię telefonu na rozładowaniu.
Jak wmawianie sobie sytuacji, wpływa na reakcję?
Takie wmawianie sobie sytuacji, które się nie wydarzą lub są mało prawdopodobne, bardzo opóźnia nam reakcję gdy coś naprawdę nam zagraża. Wyobraźcie sobie, że nasza koleżanka prowadzi samochód i nagle pod koła wbiega dzik. Sytuacja wymagająca opanowania, spokoju, a przy tym szybkiej oraz mądrej reakcji.
Osoby mające tendencję do urojeń, powinni moim zdaniem unikać horrorów, filmów z elementami agresji i morderstw, a także innych filmów, ukazujących traumatyczne wydarzenia. Z tego też powodu, zabrania się oglądania takich obrazów dzieciom. Jasne jest, że taki maluch może sobie wyobrazić coś, a później nie zasnąć. To rzadkie u dorosłych, ale jednak jak widać się zdarza.
Jeśli Ewelina, za każdym razem wsiadając do samochodu, będzie wyobrażać sobie wypadek, miesiąc w miesiąc, to tym bardziej w trudnej sytuacji, wpadnie w panikę. Wtedy dzik przeżyje, ale autorka wiadomości, którą przytoczyłem, ma mniejsze szanse na przeżycie, gdy w każdej sytuacji, będzie robiła z siebie ofiarę losu. Nie powinniśmy absolutnie żyć w przekonaniu, że za rogiem czyha na nas śmierć, z przygotowaną kosą.
To paranoja, więc jeśli zdarza się nagminnie, a my w każdej sytuacji tak się zachowujemy, powinniśmy się zbadać. Być może byliśmy świadkami jakiegoś wydarzenia lub coś nas przeraziło, co spowodowało taki tok myślenia.
Może spróbuj tego?
Jeśli nie radzisz sobie z kompleksami lub spotyka Cię poniżanie w szkole, odezwij się do mnie oraz wypełnij ćwiczenia, które dla Ciebie przygotowałem.
Wiele lat temu, uporałem się ze swoimi wadami i komentarzami na swój temat. Pomimo wszystko postanowiłem o tym mówić i wspierać tych, którzy są poniżani lub wciąż nie potrafią uporać się ze swoimi defektami.
Z powyższymi ćwiczeniami, być może będzie Ci dużo łatwiej uporać się z tym co nie pozwala uwierzyć w siebie. Dołożę też wszelkich starań, aby pokazać Tobie, jak dużo znaczysz i dlaczego nie powinieneś mieć kompleksów. Zrobię wszystko, aby ułatwić Ci zrozumienie co się dzieje i jakie zachowania prowokują ludzi do poniżania Ciebie.
Ja na szczęście jestem raczej taką osobą, która sama sobie „przemówiła do rozsądku – żyj chwilą, oczywiście rozsądnie i nie twórz scenariuszy przyszłości, które mogą nigdy nie nastąpić, bierz co daje życie aktualnie i nie zastanawiaj się nad tym co może być lub nie” – gdybym robił takie rozkminy to bym osiwiał. Nie jestem lekkoduchem i to nie jest tak, że nie myślę o przyszłości ale nie tworzę scenariuszy, które mają wpływ na moje „tu i teraz”.
Wiesz, jeszcze jak ktoś tylko wymyśla to pikuś. Co innego gdy zaczyna uważać na każdym kroku, aż nie zaczyna dostrzegać prawdziwego zagrożenia.
Ważne jest, aby zdefiniować, co powoduje taki stan niepokoju u danej osoby. Bardzo często ona sama nie jest tego świadoma, a może to ułatwić uporanie się z problemem.
Tutaj odnosiłem się do osób, które zwyczajnie szukają urozmaicenia w życiu. Znam prywatnie kilka osób, które nie są chore, a mają tendencję do wymyślania „historyjek”. Ostatnio koleżanka wymyśliła, że karnisz mnie zabije. Kompletny nonsens, ale powód do dramatyzowania znalazła.
Wydaje mi się, że dramatyzowanie a choroba natury psychicznej to trochę odmienne rzeczy. Dramatyzowanie jest chęcią zwrócenia na siebie uwagi, ale gdy pojawia się juz choroba to jest tu raczej potrzeba pomoc specjalisty, a nie mówienie, że to minie. Może myślenie o tym, że za rogiem czai się śmierć jest zaczątkiem problemów, z którymi powinno pójść się do psychologa czy psychiatry.
To prawda, są odmienne i dlatego wspomniałem, że nie powiem nic więcej, ponieważ zwyczajnie nie znam się w tej kwestii. Jeśli chodzi o specjalistów, to rzeczywiście są wstanie pomóc, tylko należy też pamiętać, że powinniśmy sami się ogarniać jak najwięcej, bo żaden specjalista nam nie pomoże sam z siebie, jeśli my nie uświadomimy sobie spraw.