Czy rywalizacja w związku jest w porządku? Na czym polega zdrowa walka płci? Związek damsko-męski z elementami walki!
Ostatnio w odpowiedzi na moją wiadomość, którą wysłałem członkom Zamkniętej Listy, otrzymałem ciekawe pytanie – czy rywalizacja z partnerką jest przemocą? Na to pytanie i kilka innych dotyczących relacji damsko-męskich, odpowiemy w poniższym tekście oraz w dyskusji poniżej. Zatem czy walka płci może być zdrową rywalizacją w związku?
Przemoc w pomiędzy kobietą a mężczyzną
Na początku chciałbym wspomnieć, że przemoc może być werbalna i niewerbalna, czyli objawiać się przemocą słowną. Zatem nie tylko fizycznie jesteśmy w stanie komuś wyrządzić krzywdę. Jeśli znasz moją historię z książki „Przygotuj się na Start”, zapewne nie umknął Ci fakt, że przemoc słowna moim zdaniem dotyka często bardziej niż fizyczna.
Byłem z różnymi kobietami o mniej lub bardziej rozwiniętej emocjonalności i podejściu do walki płci. Owszem, każdy ma swoją granicę żartu, dystansu do siebie, a przede wszystkim oczekiwań względem relacji z partnerką lub partnerem. Zatem nie ze wszystkimi będziemy mieli ten sam tz. vibe, ale warto brać ten aspekt pod uwagę, aby z czasem nie zacząć się męczyć z kimś, kto nas ograniczałby w byciu sobą w związku.
Na czym polega walka płci
Nie wyobrażam sobie związku bez walki płci. Moim zdaniem rywalizacja w związku dla mężczyzny jest nie tylko zabawna, ale głównie dominująca nad partnerką. Myślę, że to tak samo działa w drugą stronę – przecież satysfakcja, że ma się rację, a on się myli, może być również dla niej w pewnym sensie zabawne.
Walkę płci dostrzegam od dzieciństwa w różnych relacjach damsko-męskich, które mnie otaczają. Od ciotek, które wskazywały błędy wujkom, po dziadków, którzy w często uroczy sposób sobie dokuczali. Mimo wszystko zawsze mogli na siebie liczyć, a reakcje żartem i tak przeradzały się we wzajemną pomoc.
Podział obowiązków w związku
Według mnie rywalizacja w związku nie polega wyłącznie na dokuczaniu drugiej połówce, śmianiu się z niepowodzeń i zwracaniu uwag. To też wymiana obowiązkami damsko-męskimi, i tak, nie akceptuję twierdzeń typu – nie ma zadań/obowiązków bardziej czy mniej damskich lub męskich.
Od dziecka obserwowałem schemat rodzin, w których mężczyźni wykonywali „męskie” zadania, a kobiety „damskie”. Nie popieram, aby kobieta lub mężczyzna przekraczali te granice. Najłatwiej będzie mi wyjaśnić to na przykładzie. Jeśli w domu jest remont, mężczyzna nosi ciężkie materiały, zajmuje się bardziej technicznymi częściami pracy, a kobieta skupia się na tym, aby np. upominać w wyborze koloru, nierównościach czy dbaniu o to, abym nie robił bałaganu.
Z kolei podczas wspólnego gotowania czy sprzątania, to ona ma ostatnie słowo, jak i gdzie mam ułożyć ubrania. Jestem nauczony, że kobieta prowadząca naprawy w domu, to hańba dla mężczyzny i wstyd do przyznania tego. Natomiast nie widzę problemu w wyprasowaniu koszuli, ale wolę poprosić o to partnerkę, ponieważ nienawidzę tym się zajmować, a wiem, że kobiety z natury są dokładniejsze i delikatniejsze w tego typu zadaniach.
Walka płci: Czy to tylko tyle?
W moim mniemaniu związek to sztuka wzajemnego szacunku i nawet podczas kłótni stawianiu na uśmiech ukochanej osoby. Gdy jestem zakochany nawet podczas kłótni, cichych dni czy innych niesnasek, powstrzymuję się, aby trudny moment minął jak najszybciej, bez dokładania negatywnych emocji z mojej strony.
Niewinny klaps, zgubienie drogi autem czy okrycie kurtką w nagły deszcz to gesty w kierunku do partnerki podbudowujące męskie ego. Natomiast myślę, że w zdrowym związku nie może zabraknąć rywalizacji. Takiego poczucia, że każde z nas się uzupełnia na poziomie umiejętności, fizyczności lub innych elementów. Osobiście męczyłbym się w relacji, w której brakuje rywalizacji.
Czy zgadzasz się z takim podejściem? Co Twoim zdaniem liczy się w zdrowym związku? Daj znać w dyskusji poniżej. 🙂
Uważam, że lekka rywaliacja dodaje smaku, to powiew świeżości w związku, dzięki temu nie ma nudy. Żarty z wyczuciem, tak by nie urazić, nie wyśmiać czy nie poniżyć rozładowują podbramkowe sytuacje, przekonałam się, one zapobiegają kłótni. Powodują, że nabieramy dystansu w sporze o to kto ma rację. Nie jesteśmy idealni każdy ma jakieś słabości, ale też swoje mocne strony, jest w czymś dobry, niezależnie od płci. Możemy wzajemnie sobie pomagać korzystając z naszych zalet, predyspozycji. Są prace typowo damskie czy typowo męskie związane z siłą fizyczną mężczyzn, czy delikatnością, subtelnością kobiet. Dlatego frajdą jest gdy możemy razem radzić sobie z wyzwaniami uzupełniając się i wspierając. Nie walczyć tak na poważnie, na śmierć i życie między sobą, ale rozmawiać i szukać kompromisów, tak by wilk był syty i owca cała.😀
Właśnie o to chodzi w rywalizacji płci, aby w związku nie iść na pięści, a wykorzystywać swoje atuty. Nadaje to nutę energii dla intymności do relacji, która może być dynamiczna i zarazem subtelna.
Źle czułabym się w związku, w którym druga strona chciałaby ze mną rywalizować; nic zabawnego w tym nie widzę. Według mnie związek to bliskość, wzajemny szacunek i wzajemne wsparcie – bez względu na to, czy mówimy o związku różnopłciowym, czy o homoseksualnym. A uzupełniać się możemy ze względu na różnice w osobowości, temperamencie, charakterze, niekoniecznie zaś ze względu na płeć. I myślę, że przy okazji sporów każda ze stron mogłaby zadać sobie pytanie „chcesz mieć rację czy relację?”. Bo w zależności od sytuacji może się okazać, że (czyjakolwiek) racja zniszczy relację i powrotu nie będzie. Co do podziału obowiązków, uważam, że żaden nie hańbi żadnej strony, jeśli tylko wynika ze świadomej i dobrowolnej umowy, nie ze stereotypowego postrzegania płci. Jak obserwuję, wielu mężczyzn (np. politycy) nieustannie z kimś o coś rywalizuje. Mało tego – uważają, że muszą to robić. Jakby bez tego, sami z siebie, nie mogli być szanowani, akceptowani, kochani… a przecież mogą. Naprawdę. Kocha się i szanuje kogoś tak po prostu, nie za to, że naprawi samochód. I ta wieczna rywalizacja na pewno odbija się na zdrowiu, w tym psychicznym, niejednego mężczyzny. Zamiast odpuścić, przyjąć do wiadomości, że nie trzeba być mistrzem świata, w czymkolwiek… to mężczyzna napina… Czytaj więcej »
Rywalizacja nie musi opierać się na walce i negatywnych emocjach. To wzajemne kontrolowanie się za pomocą zmysłów i mocnych stron przypisanych dla płci.
Myślę, że w związku trzeba się wzajemnie kochać, nie kontrolować. Rywalizację akceptuję tylko w grze i zabawie, a „przypisywanie” konkretnych cech do płci jest dla mnie zabiegiem mającym na celu zamknąć kobiety i mężczyzn w konkretnych „klatkach” stereotypowych. Bo tak naprawdę każdej osobie, niezależnie od płci, dostępne są wszystkie zachowania, uczucie, emocje i postawy. Mężczyzna może (i ma prawo) być delikatny, kobieta może (i ma prawo) być silna.
Moim zdaniem odrobina rywalizacji w związku jest pociągająca. Poza tym rywalizacja płci jest naturalna, ponieważ kobiety mają swoje racje, a mężczyźni swoje. Zauważyłem, że płcie mają przypisane zachowania i reakcje na poszczególne sytuacje. Dzięki temu kobiety lepiej radzą sobie w jednych działaniach, gdy mężczyźni sprawdzają się w innych.
Zapewniam Cię że to są w głównej mierze stereotypy, mające wcisnąć kobiety i mężczyzn do ciasnych klatek. Ja też obserwuję różnych ludzi i to, że ktoś radzi sobie z czymś lepiej, a ktoś inny gorzej, wynika po prostu z predyspozycji, doświadczeń, wychowania. Nie ma identycznych kobiet czy identycznych mężczyzn, chyba że mówimy o bliźniakach. Racje też każda ma swoje, w zależności na przykład od wychowania.
Moim zdaniem ostatecznie gdy jest się dłużej w związku, w niektórych kwestiach włącza się instynktowna rywalizacja, poczucie, że nawet przyznając rację, z czasem prawda i tak będzie po naszej stronie. 🤷♂️ Po wszystkim gdy druga strona ku naszej dumie (nie uciesze) nie będzie miała racji, przytulimy licząc, że i tak wyjdzie na nasze. W jednych kwestiach mają tak kobiety, w innych mężczyźni.
Szanuję Twoje zdanie. Wciąż nie do końca się zgadzam (nie w sprawie związku, bo w tym doświadczenia nie mam); ale nie musimy się zgadzać, żeby się wzajemnie szanować.
No cóż, nie zawsze będziemy się zgadzać. 🤷♂️
Z moją dziewczyną często się droczymy, kto lepiej zarządza domowym budżetem czy planuje wakacje. To może być świetna zabawa i sposób na zacieśnianie więzi, ale zauważyłem, że jeśli jedna ze stron zaczyna czuć się niedoceniona, może to prowadzić do poważnych konfliktów. Kluczowe jest, żeby znać granice.
Droczenie się, wykorzystywanie subtelności w przypadku kobiet i siły w przypadku mężczyzn, to piękne, w jaki sposób można te i wiele innych atutów przypisanych płci wykorzystywać w momentach, gdy jest się tylko we dwoje.
Rywalizacja w związku może być naprawdę zabawna, zwłaszcza gdy chodzi o małe rzeczy jak wygrana w grze planszowej. Jednak zauważyłem, że jeśli zaczynamy przesadzać, pojawia się napięcie, które może prowadzić do kłótni.
Można doświadczyć zaskoczenia, gdy np. seksualny gest wybije nas z rytmu, a my damy się rozłożyć na łopatki komuś, kto nie chce nas skrzywdzić.
Mam 30 lat i inne spojrzenie na temat chociaż przyznaję w moim związku zawsze mamy drobne rywalizacje, kto lepiej gotuje czy kto szybciej posprząta. To dodaje nam pikanterii i sprawia, że nigdy się nie nudzimy. Ale musimy uważać, żeby te gry nie zamieniły się w prawdziwe konflikty.
Związek to nie tylko sprzątanie i gotowanie. Szkoda, że wiele par wskazuje, jakby tylko na tym opierało się ich wspólne życie. Jest tak wiele gestów, które można sobie wzajemnie okazywać, a my psujemy to, co piękne sprowadzaniem wszystkiego do obowiązków. 🙁
Twój styl jest niesamowity. 😊 Czy mogłabym zasugerować temat na kolejny artykuł?
Dziękuję, docenianie za styl nie jest częste. 😀 Oczywiście, jaki temat Twoim zdaniem powinienem poruszyć?
Fajnie, że poruszasz takie tematy. Jeden fragment mogłeś skrócić, ale i tak super.
Dzięki za sugestię i pozostawienie śladu po sobie. 🙂
Przeczytałem Twoje ostatnie felietony, ciekawy blog i miejsce dla osób które chcą się wygadać, poczuć lepiej i mieć miejsce na bezpieczne rozmowy. Napisałem Ci opinię na facebooku i trzymam kciuki.
Dziękuję, opinie tj. Twoja, mają znaczenie i zachęcają do działania. 🙂 Cieszę się, że z nami jesteś i wspierasz mnie w tym, co robię.
Ciekawy temat
Uwielbiam rywalizować z moim partnerem zwłaszcza w sporcie daje nam to mnóstwo frajdy i motywuje do wspólnych aktywności ale czasem gdy emocje biorą górę musimy pamiętać żeby nie brać tego zbyt poważnie bo inaczej zaczynamy się kłócić
Rywalizacja w związku w zabawny sposób, nie tylko zbliża, ale pozwala też wyczuć wrażliwość i granice delikatności ukochanej osoby.