Czego musimy nauczyć się jako dorośli? Jak lista emocji wpływa na rozwój? Wpływ emocji na samoakceptację i nasze reakcje!
Zwykle jestem zwolennikiem tłumienia emocji, ale pozwalać na ich ujście w odpowiednich momentach tj. w stosunku do osób, którym szczerze ufamy. Dziś wiem, że nie można być aż tak skrajnym, ponieważ emocje są dla nas sygnałem, gdy się z czymś nie zgadzamy lub jesteśmy szczęśliwi. Dziś zastanowimy się, jak lista emocji wpływa na naszą samoakceptację i reakcje. Dołącz do nas w dyskusji pod tekstem.
Wydaje Ci się to dziecinne?
Owszem należy kontrolować emocje, aby na spotkaniu firmowym nie cieszyć się jak dziecko, albo wybuchać do przyjaciół, gdy chcą spędzać czas w inny sposób. Mimo to warto słuchać swoich emocji oraz je nazywać.
Kilka lat temu byłem przekonany, że uczenie się emocji w dorosłym wieku to absurdalny pomysł. Po czasie dotarło do mnie, że jeszcze w moim pokoleniu (rocznik 1996) nie nazywało się emocji. Wychowywanie polegało na zwracaniu uwagi: nie grymaś, przestań płakać, uspokój się.
Dzisiejsi rodzice częściej tłumaczą, mówiąc – wiem, że czujesz teraz smutek, ale gdy narysujesz zabawkę, której nie było już w sklepie, to zrobi ci się lepiej.
Jako dorosłe osoby, również powinniśmy uczyć się od samych siebie nazywania emocji. Warto w swojej głowie przeprowadzić rozmowy, o których pisałem w tekście „Wewnętrzny dialog – czy rozmawiasz ze sobą”. W takiej rozmowie warto powiedzieć sobie – plan był inny, masz prawo do złości, ale nie wyładowuj jej na najbliższych. Gdy skończysz to, co teraz robisz, posłuchaj muzyki, aby się odprężyć.
Lista emocji – dobre energie w Twoim życiu
Tak samo terapia, nie jest tylko dla dzieci. Owszem musisz mieć świadomość, że potrzebujesz terapii, ale jeśli nie widzisz w tym sensu i masz negatywne nastawienie, prawdopodobnie nie masz w sobie gotowości, aby skorzystać. Nikt nie ma prawa Ciebie zmuszać do regularnej terapii, nawet gdy masz świadomość, że byłoby to dla Twojego życia dobre.
Możemy lubić dawać innym, ale może okazać się, że przy otrzymywaniu, nie potrafimy tego okazać w prawidłowy sposób. Nasz zapał do realizacji pasji może być męczący dla innych, chociażby granie w gry i komentowanie każdego ruchu postacią, co jest nieznośne dla domowników.
Radość również może okazać się utrudnieniem. Bo może się okazać, że zanim projekt w pracy zostanie dopięty, my już podskakujemy ze szczęścia, na myśl o jego realizacji. W praktyce efekty powinny mówić same za siebie, a w niektórych przypadkach wręcz powinniśmy powstrzymywać się od emocji.
Jak korzystać z listy emocji?
Brzmi jak coś związanego z astrologią lub wierzeniami, ale nie w tym wypadku. Chciałbym skupić Twoją uwagę na ważnym aspekcie. Dobrze jest rozumieć, za które cechy doceniasz siebie najbardziej. Niektóre cechy wywołują w nas różne emocje, a nawet te pozytywne, mogą sprawiać, że inni nie czują się z nami dobrze, a tym trudniej nam znosić nas samych.
Negatywne emocje
- narzekanie
- niepewność
- zamartwianie
- lęk
- stres
- ocena
- złość
- arogancja
- tłumienie
- ignorancja
- poczucie wyższości
- ego
- przemoc
- wrogość
- nienawiść
- sarkazm
- nieszczerość
- wyśmiewanie
Pozytywne emocje
- wdzięczność
- dawanie
- życzliwość
- miłość
- uważność
- odpowiedzialność
- empatia
- lojalność
- otwartość
- wsparcie
- wybaczanie
- pokojowość
- radość
- szczęście
- pokora
- odwaga
- spokój
- proaktywność
- inspiracja
- pasja
- kreatywność
Dlatego warto zrozumieć swoje emocje
Świadomość swoich emocji jest ważna, ponieważ jeśli nie potrafimy nazywać tego, co czujemy, trudniej nam pracować nad sobą, a jeszcze większym wyzwaniem jest zrozumieć samych siebie. Ze względu na to, że nie lubię kończyć na negatywnych tematach, od nich właśnie zaczynam.
Nie wszystkie negatywne emocje uważam za swoje wady. Wręcz przeciwnie, dostrzegam w nich cechy, za które jestem sobie wdzięczny. Przykładowo zamartwianie się wywołuje mechanizm, zmuszający mnie do szukania rozwiązań, na wypadek gdyby czarny scenariusz się ziścił. Z kolei sarkazm stał się elementem radzenia sobie z kompleksami, a przy okazji wyrobił pewne poczucie humoru, za które siebie lubię.
Jedną z negatywnych emocji jest również wyśmiewanie, które z powodu doświadczeń w szkole (o których pisałem w książce „Przygotuj się na Start”), sprawiły, że dziś reaguję na takie zachowania negatywnie, starając się przy tym częściej doceniać, niż doszukiwać się w pracy lub zachowaniu innych tego, co negatywne.
Czy lubisz siebie?
Może to wydawać się Tobie stratą czasu, bo przecież dorośli mają ważniejsze zmartwienia, a o czasie na dbanie o swoją psychikę i spokój ducha, nawet nie ma mowy.
Chciałbym, aby po przeczytaniu tego tekstu w Twojej głowie pozostała refleksja – mam prawo do chwili dla siebie, zastanowienia nad tym, co jest dla mnie ważne i za co siebie lubię.
Masz prawo wyrazić potrzebę ciszy po ciężkim dniu, usiąść w pokoju przepełnionym spokojem i zrobić w swojej głowie listę emocji i powiązanych z nimi cech, które wywołują Twoim zdaniem te negatywne jak i pozytywne reakcje.
Zastanówmy się nad tym, porozmawiajmy w sekcji dyskusji. 🙂 Ciekawy jestem, czy również uważacie to za ważne.
Dopiero po przejrzeniu komentarzy ułożyło mi się to w całość
Sekcja dyskusji jest na stronie po to, aby uzupełniać tekst o nowe przemyślenia i różne punkty widzenia. 👥💬
Nasze emocje przez bliskich wspierających nas postrzegane są jak je odczuwamy, z empatią.
Niektórzy ludzie niby z życzliwości, niby z troski doradzają, nie chcą nas zrozumieć, a koniecznie zmienić. Słuchają, ale nie słyszą. Pokazujesz, że masz swoje zdanie, nie ma ono dla nich znaczenia. Komentują: taka jest, a nic z tym nie robi. Dają odczuć, że są lepsi, że lepiej sobie radzą w życiu.
Wyrażając swoje opinie lub doradzając, dla połechtania własnego ego, a w prawdzie nie dostrzegają jaką krzywdę wyrządzają.
ludzie są okrutni ale w zamian oczekują czegoś wręcz przeciwnego
Czy zatem czujesz, że dla ludzi dookoła jesteś dobrą osobą? O sobie myślę, że jestem dobry, ale gdy ktoś przekracza moje granice, wprost daję to do zrozumienia, w pewnych sytuacjach mam prawo się przeciwstawić.
Staram się być dobra dla innych ale to jak świat prowokuje i domaga się bezwzględności aż boli. 🙁
Interesujące spostrzeżenie, ciekawy jestem, czy pozostałe osoby widzą tę kwestię podobnie?
W ostatnim czasie szukam takich rzeczy więc cieszy mnie że trafiłem na twoją stronę
Cieszę się, że jesteś z nami, do zobaczenia następnym razem! 🙂
Potrzebuję zrozumienia ale nie zniosę jak ktoś by się nade mną użalał
Po prostu potrzebujesz przyjacielskiej obecności kogoś zaufanego, kto wysłucha, ale nie będzie doradzał i poklepywał po ramieniu. Dobrze myślę?
Od lat myślałam że jestem dziwna, a teraz czuję, że myślisz tak samo jak ja. 🌟
Może to nie jest dziwne, tylko niewielu mówi o tym na głos? 🤷♂️
Kazda emocja moze byc wykorzystana w dobrym lub zlym celu
Owszem! 😀 Cieszę się, że z nami jesteś. 👋👱♂️
W sumie to emocje które mogą być dobre i złe racja
Właśnie w tym rzecz, że w zależności od sytuacji, człowieka i reakcji, mogą być różnie odbierane. 🔱
Lubię siebie. Uważam, że zasługuję na najlepsze, i wiem, że nie spadnie mi ono z nieba. A ostatnio coraz częściej daję sobie prawo, żeby powiedzieć „nie”, jeśli mi coś naprawdę nie odpowiada, staram się słuchać siebie. Chyba że byłoby to z krzywdą dla kogoś, wtedy rezygnuję. Niestety czasami trudno mi odróżnić rzeczywistą potrzebę od zwykłego wygodnictwa albo lenistwa… pracuję nad tym.
Co do terapii, nie warto oceniać, dopóki się jej nie spróbuje. Z doświadczenia wiem, że warto pójść wtedy, gdy naprawdę jej potrzebujemy, a nie na przykład z ciekawości. Jeśli nie kieruje nami głębokie pragnienie, jeśli nie mamy takiego problemu, który bardzo chcemy rozwiązać, albo jeśli już z góry nie ufamy, to na nic taka „terapia”. Jak każde inne leczenie.
Niekoniecznie wygodnictwo, albo lenistwo wynika ze złych chęci. Możesz być zmęczona, nie chcieć czemuś lub komuś poświęcać czasu w danym momencie. To w porządku zaznaczyć, gdzie i kiedy kończy się Twoja granica. 👱♂️
Dziękuję Ci, potrzebowałam tych słów 🙂 niestety wygodnictwo i lenistwo też odgrywają tu swą niechlubną rolę… w różnych sytuacjach. Na przykład aktywność fizyczna: wiem, że jest dla mnie dobra, ale po prostu często nie chce mi się tego robić. Wtedy to już nie jest stawianie granic.
Zawsze jesteś tu mile widziana. 🙂 Pamiętaj o tym.
Odradzałabym dzielenie emocji na pozytywne i negatywne. Bo negatywne to złe, a więc w domyśle – takie, których być nie powinno. A przecież każda emocja jest ważna, do każdej mamy prawo, każda coś nam mówi.
Nienawiść jest uczuciem, nie emocją, a przemoc i wyśmiewanie to zachowania (dochodzi do nich pod wpływem emocji, ale nie są samymi emocjami). Ocenianie też jest zachowaniem, a wrogość, ignorancja i nietolerancja to postawy. Może się wydawać, że niepotrzebnie „truję”, ale słowa są bardzo istotne. To ważne, żebyśmy umieli nazywać zarówno zachowania i postawy, jak i emocje i uczucia. Bardzo istotna różnica między emocją i uczuciem: ta pierwsza zazwyczaj trwa krótko.
Coraz bardziej odnoszę wrażenie, że za dużo w tym tekście jest ukrytych przesłań. 🤷♂️ Można być życzliwym na dobry i zły sposób, a z życzliwości mogą też płynąć pozytywne i negatywne efekty. Przykładowo nasza życzliwość może sprawić, że ktoś poczuje się gorszy, ponieważ odbierze nasze dobre zamiary, jako potrzebę opiekowania się lub wtrącania w pracę. To z jednej strony cechy, które wpływają nie tylko na nasze emocje. Możesz chcieć zrobić coś z dobrego serca, a zostanie to odebrane negatywnie.
Masz rację, bardzo wiele naszych komunikatów ktoś może odebrać niewłaściwie, nawet jako atak na siebie! Bardzo polecam podcasty dr Agnieszki Kozak, w tym te o NVC (Non-Violence Communication) – o „uszach szakala” i „uszach żyrafy”. Mówi między innymi o tym, że niewłaściwe odbieranie komunikatów może wypływać z tego, jakie komunikaty osoby nam bliskie kierowały do nas w przeszłości. Z intencją może nawet dobrą, ale w formie nie do przyjęcia.
O wpływie przyszłości na dorosłe życie pisałem w książce „Przygotuj się na Start”. Myślę, że najczęściej oburzamy się na innych gdy sytuacja tego nie wymaga, w oparciu o jakieś doświadczenia.
„Gdy NARYSUJESZ zabawkę, to zrobi ci się lepiej”? Nie wiem, co ma w głowie rodzic, który tak mówi do dziecka. Nie mam czegoś konkretnego i płaczę za tym czymś, ale oczywiście zrobi mi się lżej, jak sobie stworzę „namiastkę”… Rodzic, który mówi coś takiego, nie szanuje według mnie własnego dziecka. I niech się nie zdziwi, jeśli po latach, gdy będzie prosił dziecko, by się nim zaopiekowało, ono powie „narysuj sobie opiekuna, lżej ci będzie”… Zaraz odniosę się do sedna sprawy, ale ten fragment po prostu mnie wkurzył. Naprawdę ktoś w XXI wieku tak do dziecka mówi?
Myślę, że ma to jakiś sens, gdy w danym momencie dziecko jest w histerii. Niemniej nie wiem, czy wyczuwasz to, co napisałem w tym fragmencie międzywierszami? 🤔 Dziecko jest zawiedzione, rozhisteryzowane, więc dajesz mu zajęcie, aby narysowało coś, o czym marzy lub bardzo chce w danym momencie. Jako dorośli też zapisujemy coś, na czym nam zależy, aby z czasem pozwolić sobie na, to gdy będzie okazja.
Tak, ale jako dorośli też mamy prawo do goryczy, irytacji, histerycznego płaczu. I raczej nikt nam nie mówi „narysuj to sobie” – rysujemy, gdy mamy na to chęć. Mam wrażenie, że rodzic, który mówi do dziecka coś takiego, tak naprawdę unieważnia jego potrzeby i uczucia. Ono chce mieć tę zabawkę, nie jej podobiznę; tymczasem rodzic chce po prostu mieć spokój, więc rzuca coś takiego „na odczep się”. Dziecko potrzebuje też przeżyć do końca ten smutek, tę złość, wyrazić je. Jeśli nie dajesz mu się wykrzyczeć, wypłakać, jeśli je „zamykasz” jakimś zajęciem, myśląc tak naprawdę o tym, żeby się w końcu zamknęło, o swoim własnym spokoju… osiągniesz tyle, że dziecko zapamięta sobie tę „lekcję” i przestanie Ci ufać, przychodzić do Ciebie ze swymi problemami. Tak to widzę. Dziecko to mały człowiek, tak samo godny szacunku jak my, tymczasem część z nas wciąż uważa, że dziecięce problemy są nieważne, że szybko miną, że dziecko kiedyś samo będzie się z nich śmiać. A tymczasem to, co przeżyliśmy w dzieciństwie, może zostać z nami do końca (chyba że ktoś nam pomoże ten cierń usunąć). Tak to widzę.
Przy obowiązkach, ogromnie zmartwień i problemów, moim zdaniem reagowanie na każdą emocje dziecka wykończyłoby rodzica. Niezależnie od wieku musimy mieć świadomość, że nie jesteśmy najważniejsi na świecie i nie zawsze jest przestrzeń na nasze emocje oraz kaprysy. Dzieci sto pomysłów na minutę, zadają wiele pytań. Tak czy inaczej, miałem coś innego na myśli, pisząc ten tekst. Fragment z zabawką ma pokazać, że rodzic okazuje wsparcie i zrozumienie swojemu dziecku, zwłaszcza gdy w danym momencie nie ma przestrzeni na skupienie całej uwagi na życiu malucha. Na ścianie miałem wycinki z gazet domków dla lalek, które chciałem kiedyś mieć. Od każdego domu naklejkami ścieżki były poprowadzone po osiedlu. Nauczyło mnie to, że z czasem nie wszystkie rzeczy chcemy tak samo, jak na początku, a cierpliwość popłaca.
Wczoraj czytałam sporo o egoizmie, egotyzmie, egocentryzmie (na razie nie bardzo je odróżniam); wychodzi na to, że dziecko do siódmego czy ósmego roku życia po prostu nie umie wyjść poza perspektywę „ja”. Podobno nawet nie jest w stanie pojąć, że nie wolno nikogo krzywdzić. A skoro tak, skoro to naturalna faza wczesnego rozwoju – nie widzę powodu, by to jakoś u malucha „temperować” albo, co gorsza, lekceważyć. Na nauczenie się, że nie jest pępkiem świata, będzie miał jeszcze mnóstwo czasu. Swoją drogą, rodzicowi może się tylko wydawać, że okazuje dziecku wsparcie. A ono może odebrać jego słowa zupełnie inaczej, wrażliwe jest też na ton, sposób mówienia, zwraca uwagę na wyraz twarzy rodzica. I niestety to jego perspektywa, nie dorosłego, jest w tym momencie ważna. Sama wkurzałam się w odpowiedzi na takie stwierdzenia, ale logicznie rzecz biorąc: skoro małe dziecko nie dysponuje jeszcze narzędziami prawidłowej komunikacji i radzenia sobie ze światem, a zarazem jest bardzo wrażliwe i nie radzi sobie z emocjami, z wyznaczaniem granic swoich i poszanowaniem cudzych – to może jednak to rodzic powinien wziąć odpowiedzialność za to, co i jak do dziecka mówi, jak się wobec niego zachowuje? Bo to on ma (przynajmniej mieć powinien) wiedzę na pewne… Czytaj więcej »
Nie wiem czy dawanie można zaliczyć do tych pozytywnych cech i czy to w ogóle jest jakaś cecha, może to jest bardziej właściwe słowo podzielny? W moim przypadku jest to frustrujące że ja jestem taki podzielny, czyli według Twojej listy, że tak daję innym zanim jeszcze poproszą.
Dawanie innym, zanim poproszą, jest moim zdaniem negatywne, bycie podzielnym rozumiem, ale łatwo wtedy o bycie wykorzystywanym. Co do nazewnictwa, czasem dobrze jest wyczytać międzywierszami, nie mówiąc wprost.
Co do wpisu myślę że masz rację nie każdy jest gotowy na terapię więc nie ma co zmuszać to najgorsze robić coś z przymusu zwłaszcza dla siebie.
Poza tym to delikatna kwestia i nikt nie powinien na nikogo wpływać. Wyjątkiem jest sytuacja zagrażającą zdrowiu lub życiu.