Czym bawiliśmy się w dzieciństwie? Które przedmioty stały się ponadczasowe? Czy pamiętasz te kultowe gadżety i zabawki sprzed 20 lat!
Dzieciństwo jest fantastycznym czasem, do którego chętnie wracam. Zwłaszcza początek XX wieku, był najbardziej przełomowy i kreatywny, pod kątem ilości gadżetów. Urodzony w roku 1996 załapałem się jeszcze na w miarę normalne dzieciństwo, chociaż ilość plastiku przeważała wtedy nad jakością zabawek oraz gadżetów. Dziś ocenimy najbardziej niepraktyczne lecz kultowe gadżety, które pojawiły się w XIX i XX wieku!
Hulajnoga
Właściwie do napisania tego zestawienia zainspirowała mnie hulajnoga. Z chęcią przejechałem się swoją hulajnogą po piwnicy i od razu podekscytowałem się na myśl, że mógłbym pojechać nią do miasta. Po kilku tygodniach tak też zrobiłem – TO BYŁ BŁĄD!
Przede wszystkim, gdy jedna noga pracuje, druga cały czas stoi, a nie ma możliwości ich zmienić, zwłaszcza gdy jest się praworęczny. Pomysł przyszedł mi do głowy późną zimą, więc nieodpowiedzialnie pojechałem na hulajnodze bez kurtki. Większość drogi ją prowadziłem, bo zwyczajnie hulajnoga nie jest wygodnym środkiem transportu. Ewentualnie przekonują mnie elektryczne wersje, na których się staje i jedzie. Tradycyjna hulajnoga wymaga więcej wysiłku, który nie specjalnie ćwiczy ciało, a bardziej męczy i wypaca. Zdecydowanie wolę rower, bo wtedy obie nogi pracują.
Jojo
Każdy z nas miał na podwórku swoje jojo. Puszczaliśmy je w dół i górę, a niektórzy nawet potrafili wykonywać z ich pomocą niebywałe pokazy. Niektórzy je kolekcjonowali, mając modele błyszczące, mieniące kolorami czy nawet świecące. Na moim podwórku jojo nie cieszyło nas długo, a szybko zastąpiły je kolejne kultowe gadżety.
Segregatory z karteczkami
To był trend, który nie trwał długo, ale ci, którzy się na niego załapali, wspominają ten czas dobrze. Uczyło się nie tylko targowania, ale także chytrości. Najbardziej paskudne charaktery z podwórka miały najlepsze karteczki. Najbardziej wartościowe były te duże i błyszczące od brokatu. Świadomość, że ma się kolekcję tych najlepszych kartek, była bezcenna. Dziś nie wiem, czy jeszcze mam jakiś segregator z karteczkami, ale do dziś jestem w stanie opisać, co w nim się znajdowało.
Mini deskorolki
Chłopacy wyciągali je z kieszeni i palcami robili różne triki na ławkach, huśtawkach czy chodnikach. Do deskorolek było można dokupić mini rampy i inne akcesoria. Przypomniało mi się również, jak chwilę później wyciągaliśmy gumy do żucia w kształcie papierosów, po czym wracaliśmy do swoich deskorolkowych popisów. Pamiętam, że lubiliśmy trzymać te gumy jak prawdziwe papierosy, co wzburzało starszymi sąsiadami. Dziś cieszę się, że mieliśmy ich zdanie w nosie, co również nie ruszało naszych rodziców.
Pokeball
Przez bardzo krótki czas biegaliśmy po podwórku z takimi małymi kulami pokeball, które otwierały się w taki sam sposób, jak te, w bajce. W środku była figurka pokemona, co sprawiało nam ogromną frajdę. Nie pamiętam czy były w zestawie z frytkami popularnej sieci fast food, czy kupowane na festynach. Doszukałem się tylko informacji, że było coś takiego jak Pokedex, czyli Tamagotchi, tylko w wersji otwieranego pokeball. Zbyt krótko królowało to na moim podwórku, abym pamiętał.
Tamagotchi
Niektórzy mieli rybki, gdy inni posiadali chomiki. Koleżanka miała szynszyla, a nieliczni posiadali psy czy koty. Mimo tego każdy chciał mieć swoje wirtualne zwierzątko. Moim tamagotchi był Pikachu z popularnej bajki Pokemon. Funkcji nie było w sumie zbyt wiele, ale piksele potrafiły zaspokoić każdy niuans tego gadżetu i częstotliwość ich uszkodzeń. Gdy jednym przestawały działać sygnały dźwiękowe, innym padał ekran. Niedługo później jedno tamagotchi, było zastępowane drugim.
Furby
To była koszmarna zabawka. Ta, którą dostałem po ciotecznej siostrze, była upiorna, ponieważ miała zniszczoną obudowę, więc spod futerka było widać czujnik i mechanizm ruszających się oczu. Kiedyś zostawiłem na parapecie u babci, która przerażona nie wiedziała jakim cudem obcy kot wlazł na górę i śpi na parapecie. Model, który posiadałem, odzywał się w najmniej oczekiwanych momentach, co budziło mój niepokój. Dzisiejsze wersje moim zdaniem nie oddają klimatu wersji z 1998 roku, a unowocześnione funkcje są zbyt przesadzone.
Tomy Racing Turbo
Na moim podwórku nie pamiętam, aby ktokolwiek coś takiego posiadał. Natomiast znajomi reagowali entuzjastycznie, opowiadając mi, jak to urządzenie dawało wiele frajdy. Niestety nie mam takiego doświadczenia, ale wierzę im na słowo. Dziś mamy możliwość kupienia skrzyni biegów, pedałów i kierownicy podłączonej do komputera (o czym marzyliśmy kiedyś z tatą), ale wtedy miało się taki mini symulator.
Game Boy, Tetris, Atari, Pegasus
Osobiście nie miałem gadżetu zwanego Game Boy. Nie miałem także Tetrisa, więc ciężko mi się do niego odnieść, ale w zamian za przenośną gierkę, z czasem stała się ona dostępna na telefonach komórkowych, o których opowiem za chwilę. Na moim podwórku również niewielu rówieśników go posiadało, a jeśli już, rodzice nie pozwalali zabierać tak drogich zabawek na podwórko. Natomiast od najmłodszych lat grałem z rodzicami na Pegasusie oraz Atari, o którym w głębi ducha marzę. Już wypatruję przed topowego telewizora z kineskopem, na którym mógłbym grać na klasycznym Atari 2600. W dzieciństwie miałem prawdopodobnie wersję Rambo (podróbka, która królowała na polskim rynku), ale zdecydowanie marzy mi się Atari 2600.
Obecnie w preorderze można zamówić ATARI VCS, które jest nowoczesną wersją klasycznego sprzętu. Nie ukrywam, że również chciałbym być szczęśliwcem posiadającym go w swoim domu, ale zakładam, że nastąpi to dopiero wtedy, gdy będę miał własny dom ze swoją męską jaskinią.
Magnetowid VHS
To był sprzęt, który wiele lat cieszył zarówno dzieci, jak i dorosłych. Odtwarzacz kaset VHS był fenomenem, ponieważ każdy mógł mieć mini kino domowe we własnym domu. Odtwarzanie filmów, a nawet nagrywanie programów z telewizji było czymś, czym ojciec zainteresował mnie od najmłodszych lat. W równoległym tekście opowiadam więcej o sprzętach muzycznych, o których dyskutujemy pod tekstem ,,Odtwarzacze muzyczne sprzed 20 lat?”
Najbardziej lubiłem, gdy mój ojciec rozbierał magnetowid, aby go wyczyścić. Mechanizm mnie fascynował i mogłem nie odchodzić od taty, aż nie skończył czyścić. To jak mechanizm automatycznie otwierał kasetę, nawijał taśmę i włączał odtwarzanie, wyglądało w środku magicznie.
W czasach ich świetności funkcjonowały wypożyczalnie filmów, w których mój ojciec z kolegami wypożyczali filmy, a następnie je sobie zgrywali na własne kasety VHS. Właściwie od takiej wypożyczalni wywodzi się firma Netflix, która pierwotnie była wypożyczalnią kaset z filmami. Z tego, co wiem, takie wypożyczalnie jeszcze działają, ale w większości posiadają w ofercie filmy DVD.
Telefon komórkowy
Pamiętam, jak z kolegami przesyłaliśmy zdjęcia roznegliżowanych kobiet przez podczerwień IRDA. Na podwórku wręcz zrobiliśmy z chłopakami trend, który wymagał nie lada zachodu. Było trzeba w sekrecie przed rodzicami pobrać nagie tapety na telefon, a później zadbać o to, aby ich nie znaleźli na telefonie. Najgorsze było to, że swój pierwszy telefon komórkowy (firmy Sagem), dzieliłem z moją mamą. Dziś myślę, że bez problemu znalazła te zdjęcia, ale nie reagowała na to.
Kultowe gadżety i zabawki, a ich rola w dorastaniu?
Legendarna grupa Kombii w swoim utworze śpiewali ,,każde pokolenie ma własny czas”. Dziś pojawia się wiele gadżetów, o które dzieci proszą swoich rodziców. Gdy dorastałem gadżety i powiązane z nimi trendy, zmieniały się jak w kalejdoskopie. Jeden gadżet zastępował kolejny.
Jeśli miałbym wybrać najbardziej kultowy gadżet lub zabawkę, która miała wpływ na moje dzieciństwo, byłoby to zdecydowanie Atari i Pegasus. Z rodzicami graliśmy przed telewizorem, w oczekiwaniu na narodziny mojego brata. Te wspomnienia są dla mnie najcieplejsze na serduchu i dlatego osobiście postawiłbym na ten kultowy gadżet, a właściwie dwa gadżety.
Czy podczas naszej krótkiej podróży po historrii, przypomniały Ci się jeszcze jakieś kultowe gadżety? Który z powyższych gadżetów był Twoim ulubionym? Weź udział w dyskusji poniżej! 😉
Ja jeszcze pamiętam szał na jojo oraz latawce. Niczym chwilowy szał na fidget spinery 😀
Jojo, to było coś! 😀 Latawca puszczałem z ojcem, a fidget spiner, to nie moja epoka. 😉
Jezu ferbi!!!!!!!!!!!!!!!! Kochałam <3
Gdy byłem dzieckiem, ta zabawka mnie rozczarowała. Ferbie wyglądał na zaawansowanego, a tylko ruszał 2 elementami i powtarzał to samo. 😝 #niewdzięcznyDzieciak
Furby… miały prawie wszystkie moje koleżanki, a ja miałam Bulbę! 😉 Popularne były jeszcze Misie Cobisie.
Nie pamiętam Bulby, ale była bardziej przerażająca niż Furby. :O