Czy należy postąpić, gdy w małżeństwie, próbują uczestniczyć nieodpowiednie osoby? Co robić gdy ludzie próbują wtrącać się w nasze życie? Jak rozwiązywać małżeńskie konflikty we własnym domu!
Co robić gdy ktoś wtrąca się w nasze życie? W ciągu miesiąca, dostaję od Was wiele wiadomości. Rzadko zdarza się abym dostawał pytania, ponieważ jak wiecie, chętnie słucham i staram się wspierać. Dlatego radzenie zostawiam w naprawdę wymagających sytuacjach lub takich, gdy ktoś nalega. Czy Twoim zdaniem rodzina lub postronne osoby, powinny wtrącać się w nasze sprawy? Napisz w komentarzu!
Gdy w życie angażują się niewłaściwe osoby! (wiadomość)
Autor wiadomości (Dariusz), twierdzi, że jesteśmy grupą pozytywnych ludzi, którzy chętnie ze sobą dyskutują i wzajemnie wspierają w poruszanych tu tematach. Opisał dokładnie swoją historię i poprosił o podzielenie się nią z Wami. Na końcu zadał pytanie. Oczywiście podkreślam, że to tylko sugestie. Każdy z nas nawet w podobnych kwestiach, jest w innej sytuacji i nie wszystkie rozwiązania mogą się sprawdzić. Poniżej zamieszczam treść wiadomości.
Mam dość duży problem i nie wiem jak sobie mam z nim poradzić. Chodzi o moją przeszłość i o obecne życie prywatne.
Na ogół jestem pogodnym i uśmiechniętym człowiekiem, ale pewnie jak każdy z nas borykający się z depresja bądź stanami depresyjnymi, maskuję swoje uczucia i samopoczucie, uśmiechem.
Mój problem polega na tym, że miałem bardzo burzliwe życie za czasów dzieciństwa i jeszcze bardziej burzliwy długoletni związek.
Gdy ktoś próbuje się wtrącać i uważa, że wie lepiej
Z przeszłością już się pogodziłem, nauczyłem się z tym żyć, lecz męczą mnie obawy na temat przyszłości. Byłem 5 lat w związku, mój drugi poważny związek, nie pozwolił mi o niej zapomnieć. Pierwsze miesiące nowej znajomości, były piękne. Mieliśmy wspaniałą nić porozumienia, oczywiście później zaczęło się psuć. Powodem były moje spontaniczne napady złości.
Nie radziłem sobie ze samym sobą i z tym co przeszedłem za dziecka. Na siłę szukałem miłości, której nie dostałem od rodziców i innych bliskich mi ludzi. W tym związku była przemoc, a wszystko zaczęło się z mojej strony. To ja pierwszy wyciągnąłem na nią rękę, wiadomo nikt nie zniesie tego, że ktoś nas bije.
Któregoś dnia doszło do tego, że ona mi oddała i wtedy się ocknąłem, rozumiejąc co tak naprawdę zrobiłem. Kłóciliśmy się o wszystko, najczęstszym powodem kłótni była jej rodzina, od której nie potrafiłem się odciąć. Wiecznie miałem wytykaną przez nich moją przeszłość. Cały czas wmawiano mi, że jestem nie wychowany i tym podobne, jednakże nie jest moją winą, że wychowywałem się przez pewien czas w rodzinie zastępczej. Również z tym mają zawsze problem.
Ludzie lubią wtrącać się w nasze życie
Rozchodziliśmy się i wracaliśmy do siebie, bo kochamy się oboje. Wiem że nie była to zdrowa relacja, z czasem doszła ciąża… Podczas tego okresu, dużo się znów działo. Ataki, jej potajemne randki, wpadałem w szał przez co koło się zataczało. Po porodzie uspokoiło się, lecz nie trwało to długo, powtórka z rozrywki, bicie, rozstanie i ciągłe wracanie do siebie.
Na siłę szukałem innej miłości, chciałem być dla kogoś po prostu ważny… Nie zasługuję na to by być kochanym? Po prostu chciałem czuć,że ktoś mnie kocha, docenia i za to kim jestem i jaki jestem. Najgorsze jest to, że w dużej mierze wtrącała się jej rodzina. To wszystko trwało przez parę lat. W zeszłym roku sytuacja się powtórzyła, lecz do tego doszły narkotyki.
Czułem, że rozstanie zbliża się dużymi krokami. Uświadomiłem sobie, że nie mogę pozwolić na to, żeby moje dziecko patrzyło na to jak tata bije mamę. To był najgorszy widok jaki kiedykolwiek sam widziałem w swoim życiu. Strach w oczach własnego dziecka i wołanie o pomoc…
Rozeszliśmy się, po czym nie spodziewałem się tego co będzie dalej. W grudniu postanowiliśmy zacząć ze sobą znów rozmawiać. Po wyciągnięciu wniosków z poprzednich sytuacji, postanowiliśmy zawalczyć o dobro naszego dziecka, to było najważniejsze dla nas obydwojga.
Zaczęliśmy się spotykać, wciąż mieszkając osobno. Zmieniłem się, zauważyła to, wydoroślałem. Staram się patrzeć pozytywnie w przyszłość. Ukrywaliśmy przed jej rodziną, że się spotykamy. Ostatnio odbyła się randka i bańka mydlana prysła. Jej brat dowiedział się o tym, co sprawiło, że znów mnie pozostawiła. Ludzie nie przestawali wtrącać się w nasze życie.
Nie łatwo nam pojąć dlaczego tak jest
Rozumiem i wiem jedno, każdy z nas potrzebuje czasem własnej przestrzeni na przemyślenia, ale nie o to mi chodzi. Czuję się znowu na drugim planie, tak jakby moje uczucia się nie liczyły, tak jak wtedy gdy jej brat znów się starał pomóc na siłę, rozbijając wszystko na co zapracowaliśmy.
Ona wciąż słyszy, że jeśli będzie ze mną, nie otrzyma żadnej pomocy ze strony rodziny, ani wobec siebie oraz dziecka. Czuje się winny wszystkiemu. Widzę jak ta relacja między nimi nie jest zdrowa, jest wręcz toksyczna. Ona pozwala mu na ułożenie sobie życia, chociaż sama wie doskonale czego chce. Nie wiem co myśleć i jak się czuć. Jest mi przykro z tego powodu.
Czekamy na Twoje słowo wsparcia. Pozostaw je w komentarzu i podaj link dalej.
Pod tym tekstem nie będę wyrażać własnego zdania. Jestem ciekawy Waszych wniosków i porad.
Mama przeciwna związkowi, brat szantażuje. Co za rodzina! Ona jeszcze pozwala sobie na to aby rodzina rządziła nią w dorosłym życiu. Jakaś masakra! Kto w ogóle na to pozwala?
Niech rodzinka lepiej zajmie się swoimi sprawami, a zakochanym da żyć po swojemu.
Dorośli ludzie powinni rozwiązywać swoje problemy między sobą. Nie powinni słuchać rodziców, koleżanek, kolegów. Jeśli już to wybrać się do specjalisty, a decyzja o tym powinna być wspólna. W związku ciężko dogadywać się i zawsze zgadzać, ale właśnie kompromis i umiejętność rozmowy, najczęściej pomaga dojść do porozumienia.
Co tu dużo mówić. Wtrącanie się rodziny żony, zwłaszcza jej matki, zakończyło nasze małżeństwo. Ja nic nie mogłem zrobić, bo „czepiasz się mamusi”, żona sama też nie zauważyła ingerencji matki, zresztą z matką (niestety) była silniej związana niż ze mną. No i skończyło się…
Nie wchodząc na temat pana, który jest autorem wiadomości a na jego żonę, gorąco jej współczuję. Jeśli będzie pozwalała wtrącać się rodzinie w swoje życie nigdy nie będzie mogła podjąć sama żadnej decyzji. Za kogo uważa się jej brat czy pozostali członkowie rodziny? Jest dorosła i pomoc a narzucanie to dwie różne rzeczy.
Czasem chęć pomocy może być przez kogoś odebrana jako wtrącanie się. Myślę, że każdy ma prawo pomóc, natomiast każdy ma też prawo tej pomocy odmówić.
Z całą pewnością nie jest to prosta sprawa, przede wszystkim dla partnerki. Niestety, jest między młotem a kowadłem.
Ja myślę, że problemem nie jest rodzina, tylko Dariusz. To przez niego wszyscy cierpią, przez jego napady gniewu i agresję. Rodzina jest normalna, wspiera dziewczynę i jej dziecko, nie pozwala, żeby działa jej się krzywda. Boją się, bo wiedzą co będzie, już to przerabiali. Pomoc musiała być spora, na pewno w okresie rękoczynów uciekała do nich. Darek i dziewczyna mają wybór, mogą żyć razem bez pomocy rodziny. Ale chyba się nie da, prawda? Każdy, ale to każdy, kto dobrze życzy dziewczynie powie- uciekaj, pomyśl o dziecku, jesteś za nie odpowiedzialna.
Uderzył, zdradzał i brał narkotyki. Dziecko widziało jak bije jego matkę, dokładnie tak jak Darek kiedyś. To własnie te wspomnienia do tej pory niszczą mu życie.
Rozumie to, nie chce, żeby tak się dalej działo, ale powroty niczego nie zmieniły. Nadal nie potrafi stworzyć spokojnego związku. Zostaw ich w spokoju, ogarnij się, popracuj nad sobą, złe dzieciństwo nie usprawiedliwia szczeniackiego zachowania. Nie potrafisz uznać swojej roli, winisz dzieciństwo, rodzinę dziewczyny i podły los. Masz wybór jaki będziesz i jak będzie wyglądało Wasze życie, tylko trzeba dorosnąć. Czego Ci serdecznie życzę, da się! Pokaż, że pracujesz nad sobą, poszukaj terapii.
Psychoterapia. Nie ma sensu tego drążyć – nikt tu z nas, komentujących NIE ZNA PRAWDY na Wasz temat. Gorąco polecam psychoterapię.
Zabawię się w psychologa i ugryzę temat z drugiej strony – a co jeśli rodzina ma rację? Sam mówisz, że wielokrotnie się rozstawaliście, że w związku była przemoc, narkotyki, potajemne randki z innymi. Dziewczyna ma dziecko i to ono jest zapewne dla niej najważniejsze, a Ty po wielu porażkach mimo jej chęci nie jesteś nadal dla niej oparciem. Gdybyś był w stanie zapewnić rodzinie godny byt, gdyby nie musiała się bać o siebie i dziecko to by nie słuchała rodziny. Z tyłu głowy ma te wszystkie dotychczasowe wydarzenia z Tobą związane. To, że odsuwa się od Ciebie wynika z tego, że najzwyczajniej w świecie rodzinie bardziej ufa i ma w nich pewniejsze wsparcie niż u Ciebie. Jeśli Ci zależy – długa droga przed Tobą. Musisz zdobyć zaufanie zarówno jej jak i jej rodziny.
Gdyby zależało jej na tym związku i chciała ratować go nie słuchała by rodziny i podjęłaby słuszną decyzję. Są dorośli i jeśli godzina uważa że bez ich pomocy nie są w stanie sobie poradzić, to po prostu mi jej żal
Jak czytam takie wypowiedzi to żal mi osoby, której rodzina sie zachowuje w taki sposób. Kobieta powinna odciąć się od brata i pozostałych członków rodziny skoro szkodzą jej szczęściu. Mąż powinien chodzić na terapię i nauczyć się rozmawiać i przestawiać argumenty niż rozwiązywać sprawy pięścią Im szybciej postawią ku temu kroki tym lepiej póki syn jest mały i niewiele pamięta