Czy zawsze powinniśmy reagować złością na docinki i zaczepki? Jak się zachować gdy ktoś próbuje nas zripostować lub sprawić przykrość? Kiedy nie opłaca się ponoszenie emocjom!
Niektórzy ludzie to są jednak mendy. Złośliwe, wredne mendy… Nawet najlepszy dzień, są wstanie zepsuć pragnieniem dowartościowania się kimś i pokazania siebie ponad wszystkimi. Choćbyśmy starali się zachować spokój i nie dać się sprowokować, czasem jest to wręcz niemożliwe.
Zwykle apeluję aby nie dać się sprowokować, zachowywać jak cywilizowany człowiek i chociażby z szyderczym uśmiechem, ale wyjść mówiąc uprzejme ,,do widzenia”. Czy zawsze jesteśmy wstanie zachować się w taki sposób?
Wystarczy jedna chwila…
Dosłownie wystarczy ułamek sekundy, aby dać się sprowokować i wybuchnąć. Zachodzę ostatnio do punktu sprzedaży biletów, w celu doładowania karty miejskiej. Podchodzę do okienka, przy którym dochodzi między mną, a panią obsługującą do krótkiej wymiany zdań.
– Dzień dobry, czy można doładować bilet? – pytam z uśmiechem
– A gdybym powiedziała, że nie ma? – po czym ze złośliwym spojrzeniem bierze ode mnie kartę miejską
– Gdyby tak pani odpowiedziała, poszedłbym dać zarobić komuś innemu. – podsumowałem po czym zapłaciłem i wyszedłem.
Z jednej strony dałem się sprowokować, z drugiej nie pozwoliłem się potraktować w sposób, który przez kolejne dni nie dałby mi spokoju. Większość z nas, gdy zostanie źle potraktowany, myśli o tym jeszcze przez jakiś czas, plując sobie w brodę, dlaczego nic nie odpowiedział i został tak potraktowany, w dodatku komuś obcemu…
Kiedy mamy prawo odpowiedzieć?
Właściwie kiedy tylko czujemy, że nie dla nas będzie lepiej i w momencie gdy możemy coś dla siebie wywalczyć. Brzmi to zarozumiale, ale nie możemy w życiu myśleć o tym co dla innych jest dobre, zwłaszcza gdy ktoś nam obcy, nie traktuje nas z empatią.
Musimy też mieć na uwadze, że jeśli raz pozwolimy sobie na poniżanie, traktowanie siebie odgórnie, zacznie to być wykorzystywane. Ludzie sprawdzają na ile mogą sobie pozwalać, dlatego powinniśmy stawiać na swoim. Nawet gdy ktoś nam podaje dobre argumenty, lepiej odpowiedzieć ,,dla mnie to nie pasuje, nie zrobię tego i koniec kropka”, niż rzucić zwykłe ,,bo nie”. Wtedy uświadamiamy, że nie będzie łatwo nas zmusić, nawet jeśli jest to pracodawca. Nie powinien nas zmuszać do poleceń, które są nam nie w drogę.
Oczywiście jesteśmy w pracy, więc jesteśmy zobowiązani wykonywać obowiązki, ale gdy ktoś każe nam wchodzić do pojemnika na śmieci, co gryzie się z naszymi wartościami, mamy prawo w takiej sytuacji odmówić i nawet szef, powinien uszanować nas i nasze poglądy.
Nie zawsze musimy reagować agresywnie
Właściwie ten sposób jest najlepszy. Zamiast wybuchać, patrzeć z oburzeniem lub odpowiadać w ironiczny sposób, możemy zachować się kulturalnie, odpowiadając – przepraszam, ale poczułem się urażony, nie powinien pan/pani w taki sposób mnie traktować, ponieważ… (tutaj podać powody dlaczego jest nam przykro). Nawet jeśli zostaniemy wyśmiani, zostanie to zapamiętane.
Kiedy lepiej przemilczeć
Na pewno nie powinniśmy odpowiadać z ripostą do osób, które znamy i wiemy, że mają trudną sytuację z którą sobie nie radzą. Też taką panią sprzedającą bilety w okienku, należy zrozumieć. Siedzi od rana i wydaje bilety, doładowuje je i tłumaczy to samo. Również może mieć cięższe chwile słabości. Tylko w tym przypadku, ona po prostu chciała być wobec mnie złośliwa.
Przemilczeć należy również w momencie, gdy rozmawiamy z ludźmi od których jesteśmy zależni. Nie oszukujmy się, jeśli chcemy zripostować kogoś starszego od nas, warto się zastanowić czy przypadkiem nie stracimy dobrego zdania na swój temat, przez błahostkę. To samo tyczy się również rodziców, ponieważ nawet jeśli z nimi już nie mieszkamy, możemy kiedyś doczekać się dzieci lub mieć inny problem i potrzebować ich pomocy, a wtedy (jak to rodzice), mogą nam wypomnieć jakąś pyskówkę sprzed 10 lat.
Są dni gdy wszyscy jesteśmy dla siebie złośliwi
Bywają takie dni, gdy wstaniemy lewą nogą, kierowca autobusu złośliwe zamknie nam drzwi przed nosem, a do tego wszystkiego przełożony zleca nam zadanie, które jest trudniejsze danego dnia. W dodatku współpracownicy są wredni. Wychodzimy z pracy, pani w urzędzie ma pretensje, że nie znamy jej pracy i obowiązujących przepisów (które powinna nam wyjaśnić), a do tego zostajemy ochlapani kałużą, przez przejeżdżający obok samochód.
Jeśli jeszcze taki dzień Ciebie nie spotkał, masz szczęście i o nic nie musisz się martwić, natomiast takie dni też się zdarzają. Wpływ ma na nas pogoda, cięższy dzień wcześniej lub współmieszkaniec, któremu akurat tego ranka zachciało się zrobić coś, co nam utrudniło poranek.
Trudniej nam odpuścić, zrozumieć co się dzieje, co tylko doprowadza do frustracji. Zastanawiamy się dlaczego mamy być mili dla innych, skoro świat i nie próbuje zrozumieć naszych trudności w ciągu ostatnich godzin.
W takich sytuacjach sam sobie gorzej radzę, ale wtedy włączam ulubioną muzykę, czytam blogi które lubię aby poprawić sobie humor, a przy okazji staram się zorganizować czas tak, aby być całkowicie sam.
Zanim się odezwiesz…
Po prostu pomyśl. Nie daj się ponieść emocjom, tylko przeanalizuj czy warto odpowiedzieć, co możesz na tym zyskać, a ile stracisz. Prawdopodobnie już po kilku dniach, zapomnisz o złych sytuacjach, a w perspektywie kilku lat, możesz być w innym miejscu, gdzie to co było już nie będzie miało znaczenia.
Poza tym, bardziej ugodowi i niewybuchowi ludzi, są moim zdaniem lepiej postrzegani. Jeśli nie dajesz się sprowokować, masz szansę wyprowadzić kogoś z równowagi jeszcze bardziej. Tym sposobem działam od lat i jest naprawdę skuteczny. Po prostu nic nie odpowiadam, z wyjątkiem sytuacji opisanych powyżej.
Nie bez powodu zachęcam do analizowania sytuacji. W zależności od wieku, to bardzo przydatna umiejętność. Młodzi są bardzo porywczy i trudniej im wytrzymać jeśli nie odpowiedzą, co źle wygląda w oczach starszych osób, co z kolei u starszych budzi wątpliwości u młodych, pod kątem przykładu do naśladowania. Dlatego bez znaczenia na to ile masz lat, lepiej przemyśleć i podjąć decyzję czy jeśli odpowiesz, uświadomisz, że nie jesteś popychadłem, czy zwyczajnie się to dla Ciebie nie opłaci.
Może spróbuj tego?
Jeśli nie radzisz sobie z kompleksami lub spotyka Cię poniżanie w miejscach publicznych (np. szkole, pracy) lub w inny sposób, wypełnij ćwiczenia, które dla Ciebie przygotowałem.
Wiele lat temu, uporałem się ze swoimi wadami i komentarzami na swój temat. Pomimo wszystko postanowiłem o tym mówić i wspierać tych, którzy są poniżani lub wciąż nie potrafią uporać się ze swoimi defektami.
Z powyższymi ćwiczeniami, być może być Ci łatwiej uporać się z tym co nie pozwala uwierzyć w siebie. Dołożę też wszelkich starań, aby pokazać Tobie, jak dużo znaczysz i dlaczego nie powinieneś mieć kompleksów. Zrobię wszystko, aby ułatwić Ci zrozumienie co się dzieje i jakie zachowania prowokują ludzi do poniżania Ciebie.
Masz rację, aczkolwiek nasze reakcje są mechanizmem obronnym lub radującym nas z różnych sytuacji. 🙂 Musimy wiedzieć, kiedy przesadnie się nie cieszyć, a kiedy kontrolować złość. Oczywiście nie każdą reakcję powinniśmy tłumić. 😉
Mam nieco inne zdanie na ten temat. Nie powinniśmy NIGDY dawać się sprowokować, chyba że ktoś zdecydowanie przesadza.
Właśnie = chyba, że ktoś zdecydowanie przesadza. 😉 To jest puentą tego tekstu. 🙂
To żadna metoda, ja zwykle wolę przemilczeć.
Kto jak woli, ja osobiście nie byłbym w stanie cały czas milczeć i dawać sobą pomiatać.
Ważny temat dobrze że go poruszyłeś.
Myślę, że w porównaniu do innych treści na blogu, ten dotyczy każdego z nas.
Zgadzam się ze wszystkim bracie!
Piątka Iza! Team się wspiera! 😉
Ja z taką laską ze szkoły zupełnie inaczej to załatwiłam. Zabrałam jej papierosa, powiedziałam jej że jest podłą szmatą a ta mi powiedziała czego we mnie nie lubi i po dziś dzień się przyjaźnimy.
Czasem niektóre wydarzenia odmieniają sytuację o 180 stopni. Kiedyś z kilkoma chłopakami co mi dokuczali, zaczęliśmy się rzucać śnieżkami. Uznałem, że któremuś przyłożę mocniej bo już miałem ich serdecznie dość. Okazało się, że przez to zupełnie zmienili do mnie nastawienie.
U mnie w szkole załatwiało się takie sprawy rękoczynami.
Tak też można
Jeśli mamy siłę i możliwość rozwiązania sprawy w taki sposób, to też rozwiązanie. Ojciec mi opowiedział, że kiedyś poniżanego chłopaka ze szkoły nauczyli się bić, to jednemu kozakowi zęby powybijał i nikt go już nie ruszył.
U mnie w szkole gnębienia nie było końca. Zawsze ktoś sobie szukał ofiary.
Tak jest w każdej szkole, traktując to jako normalne, pozwalamy na poniżanie i ataki ze strony innych osób.
Zdrowe podejście jest najważniejsze. W przeciwnym razie ludzie nas zniszczą.
Dokładnie tak, jeśli nie mamy odwagi poradzić sobie z problemem w zdecydowany sposób, wytrwałość w znoszeniu przykrości może nam skutecznie ułatwić sprawę.