Jak reagować na późne powroty dziecka do domu? Co zrobić gdy znajdziemy w pokoju syna prezerwatywy? W jaki sposób rozmawiać z dziećmi na trudne tematy? Jaką obrać taktykę, gdy dziecko dorośnie!
Cieszę się z młodej grupy odbiorców mojego bloga, jak również ciut starszej. Pomyślałem, że skoro odwiedzają mnie także rodzice, warto będzie poruszyć jeden temat. Mianowicie problem z dorastaniem dzieci. I tak, mam tu na myśli ‘’dzieci” w wieku 16-23 lat. Wydaje się śmieszne, ale wielu rodziców w taki sposób widzi swoje pociechy. Jak rozmawiać z dziećmi?
Jak pogodzić się z dorastaniem dziecka?
Niby nie ma w tym nic złego, ale zauważam pewien schemat, który powtarza się co u drugich znajomych. Błąd rodziców o którym chcę poruszyć, w niektórych przypadkach jest ogromnym problemem.
Dzieci dorastają, rodzice tego nie rozumieją. Nie dziwię się im. Pamiętają jak jeszcze nas przewijaliście, karmiliście i mieliście nad nami kontrolę. Wracaliśmy kiedy tego sobie zażyczyliście (bo nie oszukujmy się, bardziej tu chodzi o autorytet niż bezpieczeństwo), chociaż byliśmy w domu obok u kolegi czy koleżanki. Wiedzieliście o wszystkim co nas spotyka, pomagaliście w rozwiązywaniu naszych problemów i zawsze ze wszystkim do Was przychodziliśmy. Za to wszystko należy się dla Was nagroda, jesteście niesamowitymi rodzicami, dzięki którym wyrośliśmy na ludzi.
Przychodzi jednak czas, na który się przygotowujecie i jesteście świadomi, że nadejdzie. Kłopot w tym, że gdy już zaczynamy dorastać, wielu rodzicom trudno się z tym pogodzić. Przykłady mógłbym mnożyć. Kolega który pomimo, że pracuje i ma 22 lata, dostaje telefony od mamy o 20:00, aby pamiętał, że maksymalnie do godz. 22:00 ma wrócić. Koleżanka, której ojciec nie życzy sobie aby wychodziła z chłopakiem do klubu, chociaż jest z nim od czterech lat. Kumpel nocujący u dziewczyny, której rodzice nie znają i dramatyzowanie, że na pewno będzie dzieciak, chociaż ma 26 lat.
Jak rozmawiać z dziećmi?
Uchronienie swoich dzieci przed niebezpieczeństwami działa na takiej zasadzie do 17 roku życia, maksymalnie dwudziestego. Próbujemy alkoholi, doprowadzamy się do stanu agonalnego lub robimy inne głupoty. Próbujemy seksu i poznajemy różnych ludzi. Na jednych się zawodzimy, na innych uczymy się poznawać siebie i swoje wady. Całkiem normalne w procesie uczenia się.
Rzeczywiście czasy są gorsze, ale alkohol był i w czasach naszych dziadków, seks tak samo. Może nikt nie wiedział o właściwościach maku, ale wątpię też, że nasi dziadkowie nie robili innych głupot o których nie chcę mówić. Inaczej się karało, rodzice wyciągali inne wnioski i konsekwencje, ale koniec końców i tak musieli nawet nasze babcie popełnić masę błędów podczas dojrzewania, zanim poznali życie.
Jak uchronić dziecko przed głupimi decyzjami
Może przytoczę swój przykład. W technikum poznałem fantastycznych ludzi. Ekipę, która chciała się bawić, a ja w głębi siebie chciałem zobaczyć jak wygląda impreza, na której puszczają hamulce. Piliśmy na działkach ogrodowych, czasem przeginając granice wytrzymałości organizmu. Nie ukrywam, że sam kilka razy przesadziłem. Wybawiłem się, chociaż zawsze z tyłu głowy miałem słowa rodziców, abym uważał na siebie, nie robił niczego wbrew swojej woli, ponieważ gdy stanie mi się krzywda, debile co namówią do głupstw, mogą zostawić w najgorszym momencie.
Podobnie było gdy pojawiły się pierwsze dziewczyny. Rodzice nie chętnie rozmawiali o seksie, ale też nie kryli obaw. Z czasem się przełamaliśmy. Na początku w żartach, później dyskutowaliśmy już poważniej o relacjach damsko-męskich. Właściwie łatwiej nam było rozmawiać, gdy zapomniałem schować paczkę z prezerwatywami. Leżały na wierchu, a jako że moja mama lubi porządek, odłożyła je na półkę, tym samym przełamując zupełnie temat tabu.
Z tego też powodu nie miałem kłopotu podejść do mamy i poprosić o książkę Michaliny Wisłockiej ,,Sztuka Kochania”, którą czułem, że mogłaby mieć wśród kolekcji książek z młodych lat. Tak też było, książkę mam do dziś i również bez większej spiny, mi ją dała jak zwykłą książkę.
Jak rozmawiać z dziećmi na trudne tematy?
Moim zdaniem prosto z mostu i otwarcie. Zaczęcie zdania w stylu – trudno mi o tym mówić, ale chcę abyś wiedział/wiedziała, że… też imprezowałam lub seks jest czymś normalnym… ale, jako rodzic muszę powiedzieć Ci…
Najlepiej powiedzieć dziecku, że mu się ufa i nie chcemy tego zaufania stracić, oraz dodać jak bardzo w naszych oczach są dojrzali i mądrzy. Otwarcie powiedzieć, że to żadne pouczanie tylko chęć porozmawiania o alkoholu, seksie, narkotykach.
Nie popieram narkotyków, chociaż kumpel próbował wcisnąć mi kit, że czegoś próbowałem, a nie pamiętam aby coś takiego miało miejsce. Młodzi są ciekawi, chcą sprawdzać różne smaki, co jest dobre, a co złe. Całkiem normalne w okresie dojrzewania. Rolą rodziców jest przestrzeganie, ale też wyciąganie konsekwencji. W moim przypadku było to zawiedzenie rodziców. O ile ojciec nie okazywał tego i odnosiłem wrażenie, że rozumie mnie i fakt dorastania, mama kilkukrotnie była z mojego powodu smutna, a to naprawdę jest dla mnie trudne, chociaż też nie chętnie to pokazuję.
Apel do rodziców, przemyślcie to…
Zatem drodzy rodzice, apeluję abyście byli czujni, a tym samym pozwolili swoim dzieciom dorastać i nie traktowali jak małych dzieci. Dorosłe mają już prawo wychodzić kiedy chcą i wracać o której godzinie czują, że jest najlepiej.
Zmuszanie i awantury niczego nie zmienią, ponieważ i tak uważamy, że jesteśmy dorośli i mamy swoje prawa, a rodzice po prostu muszą się do tego przyzwyczaić. Swoim znajomym wielokrotnie mówiłem, aby nie bali się wrócić później, w celu przyzwyczajenia domowników do rozpoczęcia własnego życia, bez ich większego udziału. Przykre jest to, ale taka jest prawda. Jeśli chcecie wiedzieć co słychać u dwudziestoletnich dzieci, nie wymagajcie aby się spowiadali jak za czasów dzieciństwa po szkole, bo prawdopodobnie nic nie powiedzą. Szybciej zwrócą się z problemami do przyjaciół.
Gdy dziecko dorośnie, należy zmienić taktykę, inaczej do niego podchodzić. Początek jest trudny, ale to nowy etap dla nich i dla Was.
Artykuł ku przestrodze dla nadgorliwych rodziców. Mam nastoletnie dzieci, ich wchodzenie w dorosłość jeszcze przede mną. Serce matki zawsze truchleje jak z dzieckiem coś się dzieje🥲 Pozostaje zawsze rozmawiać, wspierać, pogodzić się z tym co nieuniknione, być w gotowości by pomóc.
Najtrudniejsze jest nie reagować przesadnie, gdy własne dziecko spotyka krzywda.
Ciekawe podejście
Dziękuję. 🙂 Co dokładnie zwróciło Twoją uwagę?
W moim przypadku pomógł wyjazd z chłopakiem do innego miasta. Z matką widzę się raz na miesiąc gdy przyjeżdżam do Łodzi.
To też jakieś rozwiązanie, gdy ma się nadgorliwą matkę.
Dziadkowie to akurat dobrze wiedzą jakie są właściwości maku i nie raz lepiej się bawili po joincie niż my 🙂 Moim skromnym zdaniem za późno na budowanie zaufania i wymagania w stosunku do dziecka kiedy ma ono 17 lat. Takie zaufanie buduje się od pierwszych chwil i musi być ono wzajemne. Rodzic musi ufać dziecku, ale i dziecko musi ufać rodzicowi. Ja nigdy nie musiałam być w domu o 20.00 bo rodzice kazali, ale jeśli sama powiedziałam, że wrócę do 23.00 to w moim interesie było dotrzymanie słowa. Jest ja byłam fair oni byli fair, i odwrotnie. Uczenie o seksie czy sama rozmowa o nim, to etap dzieci 10-12 letnich, choć już moja 6-latka wie skąd się biorą dzieci i jak wygląda poród. No i wreszcie kolejna rzecz – nasze demony. Jeśli nie zrozumiemy, że nasze dziecko jest dorosłe to problem jest po naszej stronie i to my musimy go przepracowac.
Bardzo zaintrygował mnie komentarz Dawida, który opowiedział tutaj w komentarzu, jak Jego mama wykorzystywała go do wykonywania różnych obowiązków, gdy ten miał gości. Dla mnie coś takiego jest poniżej jakiegokolwiek chamstwa.
Teraz dziewczyny zdecydowanie są gorsze od chłopaków sposób w jaki się zachowują noszą i o czym mówią jest wręcz niedopuszczalne chamstwo przekracza normy a sposób w jaki się ubierają No to po prostu bez komentarza
Gdy ja wspominam o tym w sieci, nagle zarzuca mi się, że urażam kobiety, uważając je za puste, głupie i tandetne. Tylko nie mogę Ci nie przyznać racji – NIEKTÓRE dziewczyny nie potrafią się zachować.
Wielu rodziców kompletnie nie wy jak sobie poradzić z tym że dzieci dorastają zaczynają mieć własne zdanie. Okropnie jest to że rodzice myślą że będą mogły wykorzystywać swoje dzieci przez całe życie aby tłumaczyć tym swoje lenistwo
Są tacy rodzice, najgorsze jest w tym to, gdy wykorzystują jeszcze bardziej, gdy te mają gości. Pisał o tym Dawid tutaj w komentarzu.
Moja matka zawsze miała jakiś problem. Przychodziły do mnie dziewczyny to zawsze czegoś chciała. Nagle do sklepu idź, porozmawiać trzeba, albo dała się do telefonu abyśmy słyszeli ze ma przyjaciol. W nocy rzucała garnkami po kuchni żeby zwracać na siebie uwagę. Taki wstyd przynosiła, ze dobiero po wyprowadzce miałem spokój. Telefon odbierałem raz na tydzień a adresu nie podawałem nawet braciom żeby jej nie przekazali
Skąd ja to znam. Nie mówię o mojej matce, ale spotkałem się z podobnymi przypadkami. Coś koszmarnego, gdy matka (bez urazy), robi taki wstyd. Nie oszukujmy się, nie wygląda to dobrze w oczach osoby, która odwiedza dzieci.
Moja sąsiadka tak była zazdrosna o syna, że dwie dziewczyny mu odstraszyła. Potem rozwieszała na osiedlu informacje o zaginięciu a najlepsze było to że on po prostu poznał jakąś dziewczynę i z nią się wyprowadził nic nie mówiąc matce. Więc pełne współczucie młodemu.
Niestety nie każdy ma szansę trafić na dobrych rodziców. Dziecko dorasta, nic się na to nie poradzi. Najgorsze jest, gdy rodzic zamiast dziecko wspierać, dodatkowo mu utrudnia, wjeżdża na samoocenę, krytykuje i wywyższa się, gdy najbardziej potrzebuje wsparcia.